Kopnij i biegnij - relacja z meczu Zawisza Bydgoszcz - GKS Tychy

Ta angielska zasada była widoczna podczas środowego spotkania Zawiszy Bydgoszcz z GKS Tychy. I gdyby nie wykorzystany rzut karny Daniela Mąki w drugiej połowie można byłoby usnąć na trybunach.

- Moi piłkarze w pierwszej połowie byli jacyś spięci - denerwował się trener Szatałow. - Nie może być tak, że mobilizujemy się w szatni dopiero na drugą połowę. To już kolejny taki przypadek po meczu z Cracovią Kraków. Tamta porażka jak widać nie była dziełem przypadku. Czeka nas wiele pracy, gdyż w tej drużynie trzeba sporo poprawić - dodał opiekun Zawiszy.

Jego słowa mogą przedstawić w kilku zdaniach całe środowe spotkanie. W pierwszej połowie znacznie lepsze wrażenie sprawiali tyszanie, którzy kilkakrotnie zaatakowali bramkę gospodarzy. W niej dobrze spisywał się jednak Andrzej Witan , który kilka razy uratował bydgoszczan przed utratą bramki. Po przerwie podopieczni Piotra Mandrysza cofnęli się do obrony, co w 63. minucie mogło zakończyć się katastrofą.

Wówczas w polu karnym znalazł się Jakub Wójcicki. Napastnik Zawiszy był zdaniem sędziego Mariusza Korzeba faulowany przez Macieja Mańkę, który został ukarany czerwoną kartką. - Sędzia mocno skrzywdził naszą drużynę - denerwował się trener Mandrysz. Miał rację, bo powtórki wykazały, że zamiast podyktowanej jedenastki powinien być odgwizdany spalony.

Daniel Mąka podszedł do jedenastki tak jak jego koledzy do środowego starcia, czyli byle jako i Piotr Misztal nie miał żadnych problemów z obronieniem karnego. I to właściwie wszystkie pozytywne emocje w tym meczu. W dalszej części Zawisza bił głową w mur, a GKS umiejętnie się bronił całą drużyną. Dodatkowo w ostatnich sekundach goście stracili jeszcze Piotra Rockiego.

Bydgoszczanie też mieli swoje okazje, ale w decydujących momentach brakowało im precyzji i dobrego wykończenia.

Powiedzieli po meczu:

Piotr Mandrysz (trener GKS): To były dwie różne połowy. Zawisza to faworyt do awansu i remis brałbym w ciemno. Po meczu też to robię, ale przez pana sędziego obraz gry mocno się zmienił. Zawisza mocno przeważał i chłopcy musieli się mocno napracować, aby wywieźć stąd korzystny wynik grając w dziewiątkę. Trzeba sobie życzyć, aby taka atmosfera na trybunach była nie tylko podczas spotkań przyjaźni.

Jurij Szatałow (trener Zawiszy): To już po raz kolejny przed przerwą nie gramy tego, co powinniśmy. Zresztą po powrocie postawa piłkarzy też była zgoła odmienna od oczekiwanej. Zawodnicy myślą, że każdego rywala będą gromić 5:0. Być może wkrada się w nas strach.

Zawisza Bydgoszcz - GKS Tychy 0:0

Składy:

Zawisza: Andrzej Witan - Daniel Mąka, Bartosz Kopacz, Łukasz Skrzyński, Piotr Petasz, Kamil Drygas, Hermes Neves Soares, Michał Masłowski (67' Adrian Błąd), Cezary Stefańczyk (84' Wahan Geworgian), Jakub Wójcicki, Paweł Abbott (81' Tomasz Chałas).

GKS Tychy: Piotr Misztal - Maciej Mańka, Tomasz Balul, Mariusz Masternak, Kamil Łączek (83' Mateusz Wawoczny), Jakub Bąk, Mateusz Kupczak, Bartłomiej Babiarz (76' Damian Czupryna), Mateusz Bukowiec, Piotr Rocki, Dawid Jarka (66' Adrian Chomiuk).

Żółte kartki: Daniel Mąka, Hermes Neves Soares (Zawisza) oraz Bartłomiej Babiarz, Mateusz Bukowiec, Jakub Bąk (GKS Tchy).

Czerwone kartki: Maciej Mańka / 62' - za faul/ oraz Piotr Rocki /90 +6' - za faul/ (GKS Tychy).

Sędzia: Mariusz Korzeb (Warszawa).

Widzów: 7000.

Źródło artykułu: