W minionym sezonie KS Polkowice spadł z I ligi do drugiej ligi grupy zachodniej. Latem w tym klubie z Dolnego Śląska zaszło jednak wiele zmian. Nie tylko doszło do roszady na stanowisku pierwszego trenera, ale także praktycznie w całości wymieniono skład. Teraz w Polkowicach grają niemal sami młodzi piłkarze, których przeszłość wiąże z KGHM Zagłębiem Lubin. KS Polkowice w tej chwili to bowiem satelicki klub Miedziowych. O dziwo ta młoda drużyna gra bardzo ambitnie i przede wszystkim dobrze. - Duży szacunek dla trenera Adama Buczka, że poczyna sobie z tą młodzieżą tak, że momentami można było powiedzieć, że zespół grał w piłkę - komentował Orest Lenczyk, trener mistrzów Polski.
- Wszyscy mi zaimponowali spokojem gry w pewnych momentach i tą techniką, którą ja doceniam. To coś, co się posiada i będzie posiadało się do końca. Ja pracując kilka lat temu w Zagłębiu Lubin zauważyłem, że tam jest bardzo dobra praca z młodzieżą. Postanowiono stworzyć tutaj z Polkowicach klub oparty na zawodnikach swoich. Będę śledził losy tych chłopaków, ale chcę podkreślić, że rozgrywki ligowe to nie jest to samo, co rozgrywanie jednego meczu, nawet w pucharze - dodał szkoleniowiec mistrzów Polski.
Z uznaniem o swoich rywalach wypowiadali się także piłkarze WKS-u. - Moim zdaniem po strzeleniu bramki zaczęliśmy kontrolować przebieg wydarzeń na boisku. Zespół KS-u dochodził do wielu sytuacji, ale ciężko je nazwać stuprocentowymi. My natomiast chcieliśmy spokojnie dowieźć wynik do końca, a z mojego punktu widzenia wszystko było pod nasza kontrolą. Na pewno nie był to spacerek, a na ich miejscu też chciałbym się pokazać na tle mistrza Polski. Rzadko gra się spotkania z takimi zespołami, więc naturalnie chcieli zaprezentować się z dobrej strony. Przed nami spotkanie w Szwecji i musimy tam pojechać powalczyć o wygraną. Helsingborgs co prawda strzelił trzy gole, ale jedziemy po zwycięstwo - powiedział Mateusz Cetnarski.
Opiekun polkowiczan chciałby, aby tak jak ze Śląskiem, jego podopieczni grali w każdym następnym meczu. To rozgrywki ligowe dla tego klubu są bowiem najważniejsze. - Nie musiałem nikogo specjalnie mobilizować na to starcie, bo moi piłkarze czekali na taki mecz bardzo długo i mieli okazję zaprezentować się na tle wyżej notowanego rywala. Momentami nasza gra z drugiej połowie była zadowalająca, ale prawdziwa weryfikacja przyjdzie w rozgrywkach ligowych - powiedział Adam Buczek.
Dla wrocławian najważniejszy jest teraz jednak mecz w Szwecji z Helsingborgs IF. W pierwszej potyczce mistrz Polski poległ na własnym stadionie aż 0:3. - Trener powiedział nam, że musimy pojechać i niestety rozegrać rewanżowy mecz z Helsingborgiem. Ja jestem innego zdania, przecież nie taki historie zdarzały się w piłce. Warto pojechać i powalczyć chociaż o zwycięstwo, bo jeśli zagramy dobry mecz, to damy wiele satysfakcji sobie i kibicom - zaznaczył Tadeusz Socha.
- Jestem szczęśliwy, bo zadebiutowałem w oficjalnym meczu Śląska, ale mogło być lepiej, nie było to moje świetne spotkanie. Bardzo fajnie byłoby zagrać w rewanżu w Szwecji, ale zdaje sobie sprawę, że ciągle to starcie ma stawkę i być może trener będzie chciał postawić na bardziej doświadczonych zawodników - dodał Paweł Garyga.