Łukasz Garguła zapowiadał się na podstawowego rozgrywającego reprezentacji Polski. Kontuzja, jakiej nabawił się w zeszłym sezonie, zahamowała jednak rozwój jego kariery. 27-letni zawodnik liczył, że w tym sezonie zacznie znów grać na poziomie, do jakiego wszystkich przyzwyczaił.
Inauguracyjny mecz z Lechem zakończył się dla niego fatalnie. W 38. minucie musiał opuścić boisko po tym, jak chwilę wcześniej doszło do pojedynku w polu karnym Kolejorza z jednym z obrońców. - Był kontakt z zawodnikiem Lecha. Moim zdaniem był faul - wspomina Garguła.
Pomocnik GKS liczył, że uraz nie będzie groźny i szybko wróci na boisko. - Upadłem niefortunnie na prawy bark i coś mi strzeliło. Mam nadzieję, że to nie będzie nic poważnego - mówił po meczu z poznańską drużyną.
Wstępne przypuszczenia nie były zbyt optymistyczne dla Garguły, bowiem mówiło się, że jego przerwa w treningach może być liczona nawet w miesiącach. Wiadomo jednak, że reprezentanta Polski nie zobaczymy na murawie przez kilka tygodni. Tyle potrwa rehabilitacja uszkodzonych wiązań. Dokładny czas absencji poznamy po rezonansie magnetycznym. - Taki jest nasz zawód - wzdycha Garguła, któremu humor troszeczkę poprawiło jedynie zwycięstwo bełchatowian z faworyzowanym Lechem.
Miejsce Garguły w pierwszym składzie zajmie najprawdopodobniej 20-letni Mateusz Cetnarski, który w Poznaniu zastąpił reprezentanta Polski i rozegrał bardzo dobre zawody, które przypieczętował asystą przy bramce Tomasza Wróbla. - Cieszę się, że młodzi zawodnicy debiutujący w ekstraklasie, podołali meczowi na ciężkim terenie - chwalił Cetnarskiego oraz Kamila Poźniaka i Janusza Gola trener Paweł Janas.