23 minuty wystarczyły Warcie Poznań do odniesienia pewnego zwycięstwa w Katowicach. Podopieczni Czesław Owczarek wtenczas strzelili GieKSie trzy bramki za sprawą trafień Piotra Reissa i Piotra Giela. Okazały triumf przy Bukowej w ekipie Zielonych wywołał euforię. - W pierwszej połowie zagraliśmy koncertowo. Jeśli na boisku ktoś fałszował, to był to tylko GKS Katowice - uśmiecha się w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Tomasz Foszmańczyk, pomocnik poznańskiej drużyny.
Świetny początek meczu w wykonaniu Warty nie był dziełem przypadku. Poznaniacy mieli przygotowaną kompletną strategię na to spotkanie, którą potem sukcesywnie realizowali na boisku. - Przed meczem założenia były takie, że mamy wyjść na boisko i bez zbędnej opieszałości zacząć grać w piłkę. GieKSa pewnie spodziewała się, że będziemy czekać na jej ruch, ale nam udało się ich zaskoczyć i dzięki temu wynik nie pozostawia złudzeń kto w tym meczu zasłużył na trzy punkty - zauważa gracz zespołu z Wielkopolski.
Do perfekcji Zieloni opanowali w tym meczu umiejętność wykańczania sytuacji podbramkowych. W całym meczu stworzyli sobie cztery dogodne okazje strzeleckie, z których aż trzy zamienili na bramki. - Byliśmy do bólu skuteczni. Można powiedzieć, że stworzyliśmy sobie jeszcze jedną sytuację, którą mogliśmy przekuć na bramkę i wynik 4:0, ale i tak nasz dorobek strzelecki w tym meczu bardzo cieszy. W poprzednich meczach nam tego brakowało - przyznaje "Fosa".
Warcie w ostatnich miesiącach ciążyła passa siedmiu spotkań bez zwycięstwa na wyjeździe. W Katowicach w świetnym stylu poznaniacy fatalną serię zakończyli. - Chcieliśmy wygrać i w końcu zakończyć spekulacje dotyczące tego kiedy w końcu się przełamiemy. Udało nam się to zrobić w najlepszy z możliwych sposobów, bo zasadność naszego zwycięstwa w tym meczu ani na moment nie podlegała dyskusji. Całkowicie zdominowaliśmy grę pod każdym względem - ocenia gracz poznańskiej jedenastki.
- Żal mi GieKSy, bo trafili na nas akurat wtedy kiedy zagraliśmy najlepszy mecz wyjazdowy w tym sezonie. To nie rywale byli słabi, bo naprawdę starali się cokolwiek robić, ale my graliśmy tak dobrze. Myślę, że bez względu na to z kim byśmy w tym meczu nie zagrali, to i tak wynik byłby podobny. To były zawody perfekcyjne w naszym wykonaniu i trudno było doszukać się słabych stron w naszej grze. Tym bardziej, że jak się przegrywa trzema bramkami po pół godziny gry, to nogi ciążą jak baniaki, a ostatnia godzina to męczarnie. Nie chcę GKS-u usprawiedliwiać, ale naprawdę w tym meczu nie znalazłby się w tej lidze na nas mocny - przekonuje Foszmańczyk.
Warta na finiszu sezonu zmierzy się z Zawiszą Bydgoszcz i Wisłą Płock, w dalszym ciągu walczącymi o awans i utrzymanie. Poznańska drużyna nie zamierza jednak ułatwiać rywalom zadania. - Sezon jest bliski końca, a nasza forma z meczu na mecz idzie w górę. Nie zamierzamy jeszcze jechać na wakacje. W dwóch ostatnich meczach interesuje nas komplet zwycięstw. Nasza dobra postawa jest pokłosiem ostatnich niezłych meczów, które rozgrywaliśmy na naprawdę wysokim poziomie, ale czegoś brakowało. Teraz będziemy walczyć o to żeby cały czas równać do występu w Katowicach - zapowiada rozgrywający jedenastki z Drogi Dębińskiej.