Dwa oblicza GKS Bełchatów

GKS Bełchatów w meczu z Lechem Poznań skazywany był na porażkę. Drużyna Pawła Janasa dość niespodziewanie, chociaż niezwykle szczęśliwie, wygrała z mającym aspiracje mistrzowskie Kolejorzem. GKS zaprezentował w tym spotkaniu dwa oblicza. Przed przerwą grał fatalnie i powinien przegrywać kilkoma bramkami, ale w drugiej części meczu radził sobie z Kolejorzem jak równy z równym. - Byliśmy tak spragnieni gry, że aż nam to przeszkodziło - mówił po meczu Łukasz Garguła.

W Poznaniu nikt nie wyobrażał sobie innego wyniku, niż zwycięstwo Lecha. GKS jednak nie przyjechał się bronić, co pokazał w pierwszych minutach, gdy próbował atakować bramkę gospodarzy. Akcje były rozgrywane jednak w zły sposób, a z każdą minutą bełchatowianie popełniali coraz więcej błędów w defensywie. - Sami stwarzaliśmy sytuacje Lechowi - przyznaje Tomasz Jarzębowski, obrońca GKS.

Goście grali bardzo źle, w co nie dowierzali nawet sami piłkarze. - Rozgrzewając się z boku boiska nie wierzyłem, że Lech może mieć taką przewagę - mówi rezerwowy Tomasz Wróbel. Bełchatów był bliski dotrwania do końca pierwszej połowy bez straty bramki, ale w ostatniej minucie Hernan Rengifo zdołał wyprowadzić Lecha na prowadzenie. - Troszkę nerwowości wkradło się w nasze poczynania na początku spotkania. Myślę, że byliśmy tak spragnieni tego grania, że aż nam to przeszkodziło - twierdzi Łukasz Garguła, który w 38. minucie musiał opuścić boisko z powodu kontuzji.

W miejsce reprezentanta Polski pojawił się 20-letni Mateusz Cetnarski, który zaliczył nawet asystę. Poza tym debiuty w ekstraklasie zaliczyli Kamil Późniak oraz Janusz Gol. - Zabrakło nam Łukasza, ale młodzi zawodnicy podołali zadaniu - chwalił młodych piłkarzy Jarzębowski, a wtórował mu również Garguła. - Są to bardzo dobrzy młodzi zawodnicy, przed którymi ciekawa przyszłość. Jak tak dalej będą podchodzić do swoich obowiązków, to GKS będzie miał z nich spory pożytek.

Co w przerwie powiedział swoim zawodnikom Paweł Janas, że obraz gry tak diametralnie się zmienił? - Nie byłem akurat w szatni, bo trener kazał mi się rozgrzewać. Musiały paść mocne słowa, bo na drugą połowę wyszła zupełnie inna drużyna - przypuszcza Wróbel, ale zagadkę rozwiązuje Garguła. - Trener w przerwie zwrócił uwagę na parę błędów, które popełnialiśmy. Powiedział również co mamy grać w drugiej połowie.

Po bramce zdobytej tuż przed przerwą wydawało się, że druga część ułoży się po myśli poznaniaków. GKS był jednak zupełnie inną drużyną i bardzo szybko wyrównał. - W drugiej połowie zagraliśmy tak jak chcieliśmy - cieszy się Jarzębowski, który doprowadził do wyrównania. Lech wyszedł znów na prowadzenia po golu Roberta Lewandowskiego, lecz bełchatowianie nie załamali się i zdołali zdobyć jeszcze dwie bramki, dzięki czemu wygrali. - W drugiej połowie zagraliśmy już spokojnie i przede wszystkim skutecznie. Całą drużynę trzeba pochwalić za ambitną grę do końca. Trener Janas dokonał bardzo dobrych zmian i idealnie to wszystko się ułożyło. Jak naszej grze będzie dopisywało troszkę szczęścia, to powinno być dobrze - twierdzi Garguła.

Paweł Janas przyczyn słabej gry w pierwszej połowie doszukiwał się w psychice niektórych zawodników. Sugerował, że początkowo przerósł ich ciężar tego spotkania. Po meczu sporo powodów do radości miał Tomasz Wróbel, który pięć minut po wejściu na boisko zdobył bramkę na 2:2. - Najważniejsze jest zwycięstwo, a nie kto strzela bramki. O wygranej zadecydowało szczęście oraz dobra skuteczność - zakończył pomocnik bełchatowian.

Komentarze (0)