Nieudany jubileusz Rafała Murawskiego

Rafał Murawski to piłkarz bez którego ciężko wyobrazić sobie grę Lecha Poznań. Od momentu połączenia się Kolejorza z Amiką Wronki reprezentacyjny pomocnik rozegrał 60 spotkań, wszystkie w pełnym wymiarze czasowym. Piątkowy mecz z GKS Bełchatów był jego setnym występem na boiskach ekstraklasy. Jubileusz nie był jednak zbyt miły, bowiem Lech przegrał 2:3.

Rafał Murawski w ekstraklasie zadebiutował w marcu 2005 roku w barwach Amiki Wronki, do której trafił z Arki Gdynia. Wcześniej chrapkę na tego zawodnika miał Czesław Michniewicz, ówczesny trener Lecha Poznań. Ostatecznie "Muraś" do Kolejorza trafił przed sezonem 2006/2007, gdy doszło do fuzji z wronieckim klubem.

Od początku był podstawowym zawodnikiem drużyny Franciszka Smudy. Wszystkie 60 meczów rozegrał w pełnym wymiarze czasowym. W lidze nie wystąpił tylko w jednym spotkaniu z powodu kontuzji. Piątkowy mecz z GKS Bełchatów był dla Murawskiego setnym występem na boiskach ekstraklasy.

Na pomeczowej konferencji lechita otrzymał od dyrektora sportowego, Marka Pogorzelczyka gratulacje oraz kwiaty. - Jest mi miło i dziękuje włodarzom klubu, że pamiętali o jubileuszu i wręczyli mi kwiaty - mówił Murawski, który jednak siedział z zasępioną miną, bowiem Lech uległ bełchatowianom 2:3, chociaż był o wiele lepszym zespołem. - Żałuje, że w takich okolicznościach odbył się ten setny mecz. Uważam, że przegraliśmy pechowo. Przy stanie 2:2 wynik był sprawą otwartą, ale straciliśmy pechową bramkę.

Lech jest jednym z głównych kandydatów do zdobycia mistrzostwa Polski. Sezon rozpoczął jednak bardzo nie udanie, ale Murawski dostrzega też tego pozytywy. - Na pewno był to zimny prysznic. Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Żałujemy, że przegraliśmy, ale może nam się to przydać na przyszłość - zakończył reprezentant Polski.

Komentarze (0)