Nie wiem co ta akcja miał na celu - rozmowa z Rafałem Grodzickim, kapitanem Ruchu Chorzów

Kapitan Ruchu Chorzów Rafał Grodzicki po Wielkich Derbach Śląska mówił o meczu z Górnikiem, zamieszkach na trybunach, które wpłynęły na postawę zawodników oraz szansach Niebieskich na prześcignięcie Legii.

Michał Piegza: Spotkanie z Górnikiem było dla was meczem szczególnym czy jednym z wielu?

Rafał Grodzicki: Nie motywowaliśmy się na ten mecze szczególnie, bo w ostatnim czasie gramy bardzo dużo ważnych spotkań. To był kolejny pojedynek. Żałuję, że nie potrafiliśmy wygrać.

Jak wytrzymaliście mecz kondycyjnie? W tygodniu Ruch przecież grał wyczerpujący pojedynek w Pucharze Polski z Wisłą.

- Nie grałem w tym meczu i trudno mi się wypowiadać na ten temat. Jednak można było zobaczyć, że wszyscy doszli do siebie i grali na sto procent swoich możliwości. Z całym szacunkiem dla Górnika, bardzo dobrze zaprezentowaliśmy się pod względem fizycznym i piłkarskim.

Mecz z Górnikiem nie należał do najostrzejszych, ale było w nim dużo walki.

- Graliśmy przeciwko odwiecznemu rywalowi. Ale jest tam wielu naszych kolegów. Potrafimy się na boisku szanować i na pewno wielu złośliwości nie było.

Po przeciętnej pierwszej połowie, w drugiej przewaga należała do Ruchu. Jednak bramek nie było.

- Jednak sytuacje ku temu sobie stworzyliśmy. Przecież inaczej by wszystko wyglądało, gdyby Łukasz Janoszka w końcówce pierwszej połowy, czy Wojtek Grzyb pod koniec meczu z główki trafili do bramki. Tych okazji jeszcze kilka można wyliczyć. A przypomnę, że w poprzednich meczach nie z takich sytuacji strzelaliśmy gole. Z jednej strony dobrze, że okazje sobie stwarzamy, ale z drugiej należy się zastanowić, dlaczego piłka nie wpada do bramki. Myślę, że na pewno wyciągniemy wnioski. Cóż, nie udało się wygrać, ale walczymy dalej.

Co spowodowało, że w drugiej połowie uzyskaliście przewagę?

- Po prostu mieliśmy więcej miejsca na boisku. Stąd też wzięły się nasze sytuacje bramkowe. Jestem zdania, że to Górnik powinien bardziej się cieszyć z punktu.

To co w końcówce działo się na trybunach na pewno wam nie pomagało.

- Przez dziesięć minut nie było czego oglądać na boisku. To co się działo bardzo nam przeszkadzało. A my przecież atakowaliśmy na bramkę Górnika i wszystko mieliśmy przed naszymi oczami. Takie sytuacje nie pomagają. Szkoda, że do tego doszło. My potrzebujemy kibiców do końca sezonu. Nie wiem jak władze piłkarskie na to wszystko zareagują.

Co bardziej denerwuje, strata punktów czy zamieszki na trybunach?

- Jestem bardziej wkurzony wynikiem. Powinniśmy strzelić gola. A zamieszaniem będziemy się martwić prawdopodobnie od następnego meczu, bo nie wyobrażam sobie, żeby naszych kibiców zabrakło na jakimkolwiek meczu, a tak się może stać. Nie wiem co ta akcja miała na celu. To nam przeszkodziło. Trudno mi to skomentować. Pierwszy raz z takim czymś się spotkałem.

Wierzycie jeszcze w wyprzedzenie Legii, do której obecnie tracicie cztery punkty i macie gorszy bilans meczów?

- Gdybyśmy nie wierzyli, to nie mielibyśmy po co wychodzić na boisko. W każdym meczu walczymy o trzy punkty. Zostały cztery kolejki, można zdobyć dwanaście punktów. Liczymy na to, że w każdym kolejnym spotkaniu będziemy punktowali. Zobaczymy na koniec sezonu co z tego wyjdzie. Uważam, że wciąż jesteśmy w grze. Być może tylko zremisowaliśmy, ale sytuacja w tabeli od ostatniej kolejki nie zmieniła się. Wszystkie drużyny solidarnie zremisowały.

Teraz przed Ruchem mecz z Polonią, która jest w tabeli tuż za wami.

- Na pewno będzie to kolejny pojedynek na noże. Jednak każdy z tych czterech ostatnich meczów taki będzie, bo w lidze wciąż nic jeszcze nie jest pewne.

No i jest jeszcze przed wami finał Pucharu Polski z Legią w Kielcach.

- Finał będzie istotny, ale nie wyobrażam sobie, że będąc tak blisko czuba tabeli w lidze nic byśmy nie ugrali. Jesteśmy na tyle solidną drużyną, że wciąż mamy szanse. Remis z Górnikiem wciąż niczego nie wyklucza.

Źródło artykułu: