Kamil Górniak: Wyrwaliście jeden punkt w ostatnich sekundach. Do przerwy w meczu z Koroną Kielce nic nie zapowiadało, że Lech zdobędzie chociażby to jedno oczko.
Marcin Kamiński: W tym spotkaniu mieliśmy dwa oblicza. W pierwszej połowie nie graliśmy tak, jakbyśmy chcieli. Korona nas przycisnęła, siedli na nas. W drugiej części zawodów zeszło z nich powietrze i to my przejęliśmy inicjatywę na boisku. Druga połowa należała zdecydowanie do nas.
W pierwszej połowie przy stracie goli popełniliście chyba proste błędy.
- Dokładnie tak. Popełniliśmy proste błędy, a trenerzy przed meczem ostrzegali nas, że Korona bardzo dobrze wykonuje stałe fragmenty gry. Szczególnie przy pierwszym trafieniu popełniliśmy błędy. Z kolei przy drugim golu, to zawodnicy z Kielc rozegrali dobrą akcję. Dośrodkowanie było bardzo dobrze, a Kuzera bardzo ładnie podszedł pod piłkę i dobrze uderzył. Trudno mieć tutaj do kogoś pretensje.
W przerwie dostaliście chyba ostrą reprymendę od trenera, bo po zmianie stron ta gra wyglądała już zupełnie inaczej.
- Trener nas nie zganił. Powiedział nam jednak, że skoro mogliśmy dwie bramki stracić, to możemy i dwa gole strzelić. Na drugą połowę wyszliśmy bardziej zdeterminowani. Wiedzieliśmy, że będziemy mieli swoje okazje, że będziemy o wiele lepiej grać. To wszystko wyglądało zupełnie inaczej niż w pierwszej części zawodów.
Po przerwie to był zupełnie inny Kolejorz.
- Na pewno tak. Po zmianie stron widzieliśmy Lecha, którego chcemy oglądać. Chcemy, żeby tak właśnie wyglądała nasza gra we wszystkich meczach, od pierwszej do ostatniej minuty. Musimy nad tym pracować.
Pokazaliście, że watro walczyć do końca i że trzeba być skupionym do ostatnich sekund.
- Dokładnie tak. Luis po meczu mówił, że strzelał. Ja nie będę wnikał czy tak było. Być może tak było. Najważniejsze jest to, że zagraliśmy w drugiej połowie z charakterem, nie poddaliśmy się, nie usiedliśmy i pokazaliśmy, że możemy powalczyć i wywieźć z Kielc chociażby jakiś punkt. Udało się nam to.
Zdobyliście dwie bardzo ładne bramki. Tonev zdobył naprawdę bardzo ładnego gola.
- Alex potrafi uderzyć. Ma moc w nodze. Szkoda, że tak późno trafił, ale ważne, że zdobyliśmy kontaktowego gola i poczuliśmy, że możemy zdobyć jeszcze jedną bramkę i dopięliśmy swego w końcówce.
Po tym remisie pozostajecie w grze o puchary. Szansa nadal jest na powrót na europejskie boiska.
- To jest dla nas ważne, że zdobyliśmy w Kielcach jeden punkt, który w końcowym rozrachunku może okazać się bezcenny. Przyjechaliśmy tutaj chociaż po punkt. Wiedzieliśmy, że Korona to silny zespół, który potrafi grać na własnym boisku. Nie chcieliśmy tutaj przegrać.
Gdybyście przegrali z Koroną, to szanse na puchary znacznie by zmalały.
- Trzy punkty, które teraz tracimy, to nie jest duży dystans. Gdybyśmy przegrali to byłoby nieciekawie. A teraz jedno potknięcie przeciwnika przy naszym zwycięstwie i wszystko się odwraca. To jest ważne. Miejmy nadzieję, że tak będzie.
Zapytam pana o kadrę. Jest pan młodym graczem, ale zadebiutował pan w reprezentacji. Mówi się, że jest pan w kręgu zainteresowań selekcjonera kadry na Euro 2012. Tym bardziej, że nie wiadomo jak będzie z Marcinem Wasilewskim.
- Na razie nie myślę o tym, nie skupiam się na tym. Ostatnio nie jestem zadowolony ze swojej gry w klubie. Muszę nad tym popracować, aby moje występu w Poznaniu były coraz lepsze.
Za niecałe dwa miesiące Euro 2012. Jak pan oceni nasze szanse na tej imprezie. Wyjście z grupy jest realne?
- Oczywiście, że mamy szansę na wyjście z grupy. Kadra jest silna, więc jesteśmy w stanie rozegrać więcej niż trzy mecze na mistrzostwach.
Problemy mamy chyba z obroną. Nie wiadomo jak będzie z Damienem Perquisem, trudno przypuszczać, że Marcin Wasilewski nie zostanie odsunięty od kadry.
- Jeżeli Damien nie wyzdrowieje, a Marcin zostanie odsunięty, to na pewno będzie kłopot. Bądźmy jednak dobrej myśli, że tak się nie stanie.
Na razie nie myślę o kadrze - rozmowa z Marcinem Kamińskim, obrońcą Lecha Poznań
Marcin Kamiński mimo młodego wieku jest podstawowym obrońcą Lecha Poznań. Zawodnik swoimi dobrymi występami zwrócił na siebie uwagę Franciszka Smudy. Kamiński, mimo że ma realne szanse na wyjazd na Euro 2012, nie "napala się" na to.
Źródło artykułu: