Wojna nerwów dla Polonii - relacja z meczu Polonia Bytom - Olimpia Elbląg

Polonia Bytom zasłużenie pokonała Olimpię Elbląg w meczu na dnie tabeli zaplecza T-Mobile Ekstraklasy i zdobyła bezcenne dla układu miejsc w ligowej klasyfikacji trzy punkty. Niebiesko-czerwoni dominowali zwłaszcza w pierwszej połowie.

- W naszej sytuacji każdy mecz gramy "o życie" - przyznał po zeszłotygodniowej porażce z Termalicą Bruk-Bet Nieciecza trener Polonii, Dariusz Fornalak. O ile punkty zdobyte w każdym innym spotkaniu były dla uwięzionej w strefie spadkowej bytomskiej drużyny niczym tchnienie świeżego powietrza, o tyle triumf nad zamykająca pierwszoligową stawkę Olimpia Elbląg był dla niebiesko-czerwonych zerwaniem więzów trzymających ich w marazmie.

Świadomość tego gracze spadkowicza z T-Mobile Ekstraklasy mieli wrytą w psychikę i było to widać od początku spotkania. Polonia zaatakowała z pasją i nie musiała długo czekać na efekty. Mijała bowiem 5. minuta spotkania, kiedy Jean Paulista świetnym zagraniem obsłużył Przemysława Szkatułę, a ten z bliska skierował piłkę do elbląskiej bramki. Dla młodego gracza bytomian było to debiutanckie trafienie w trzecim meczu na boiskach I ligi.

Olimpia w Bytomiu grała bezbarwnie. W pierwszej połowie elblążanie nie stworzyli żadnego zagrożenia pod bramką Marcin Cabaja. Szanse na podwyższenie prowadzenia miała z kolei Polonia. Dwie dobre okazje miał aktywny w tym meczu Daniel Mąka, ale na wysokości zadania stawał debiutujący w bramce Olimpii Aleksei Rogaczew.

Rosyjski golkiper czerwonej latarni ligi przed przerwą musiał skapitulować jednak jeszcze raz. Na dziewięć minut przed przerwą przebojowy rajd Mąki celnym strzałem zakończył Paulista i Polonia schodziła do szatni z dwubramkowym prowadzeniem.

Pierwsze fragmenty gry po przerwie nie wskazywały na to, że w spotkaniu przy Olimpijskiej cokolwiek może się jeszcze odmienić. Olimpia jak grała mizernie, tak grała, a Polonia zadowolona przewagą dwóch bramek ograniczała się do nielicznych kontrataków. Zadanie zawodnikom obu zespołów utrudniała znacząco zimowa aura, która raz za razem serwowała głównym aktorom spektaklu gęste opady śniegu.

Oblicze tej części spotkania odmieniły wydarzenia w 66. i 67. minuty spotkania. Najpierw w pozornie niegroźnej sytuacji faul taktyczny przed własnym polem karnym popełnił Wojciech Wilczyński i po raz drugi tej wiosny obejrzał czerwoną kartkę, w konsekwencji za drugie "żółtko". Chwilę później z rzutu wolnego z ok. 22 metrów kapitalnie przymierzył Adam Banasiak i obijając poprzeczkę zdobył bramkę kontaktową dla Olimpii.

Na tym jednak dramat Polonii się nie skończył. Dziesięć minut później we własnym polu karnym Mąka sfaulował jednego z graczy elblążan i sędzia nie miał wątpliwości, dyktując "jedenastkę" dla Olimpii. Pewnym strzałem pod poprzeczkę rzut karny na bramkę zamienił Tomasz Chałas i mecz zaczął się od początku.

Ten sam zawodnik mógł wprowadzić Olimpię do futbolowego raju, kiedy w 81. minucie po kolejnym błędzie bytomskiej defensywy stanął oko w oko z Cabajem. Uderzając z ostrego kąta napastnik wypożyczony do Elbląga z Górnika Zabrze pomylił się jednak o centymetry, uderzając tuż obok lewego słupka bramki gospodarzy.

Przyparta do ściany Polonia postawiła wszystko na jedną kartę i to przyniosło oczekiwany przez bytomian skutek. Na pięć minut przed upływem regulaminowego czasu gry Hermes Neves Soares świetnie zgrał piłkę w polu karnym do Łukasza Maliszewskiego, a ten z bliska pokonał golkipera gości.

Liżąca rany Olimpia nie umiała się już podnieść. W dodatku graczom outsidera coraz częściej puszczały nerwy, w efekcie czego, podobnie jak Polonia, kończyli mecz w osłabieniu.

Ciśnienia w końcówce nie wytrzymał bowiem Banasiak i z czerwoną kartką wyleciał z boiska. Polonia boisko opuszczała w asyście chóralnych śpiewów swoich kibiców. - Gdybyśmy ten mecz przegrali, nie wiem co bym chłopakom w szatni zrobił - kręcił głową z niedowierzaniem Mąka.

Pomeczowe komentarze trenerów:
Szymon Szałachowski (drugi trener Olimpii Elbląg):

Wiedzieliśmy, jak ważne jest dla nas to spotkanie. Straciliśmy kluczowe trzy punkty i nie ma co owijać w bawełnę. Najprawdopodobniej jesteśmy od dziś w II lidze. Chciałbym pogratulować PZPN i sędziom, bo kopali nas od początku sezonu. Nie inaczej było w tym meczu. Najpierw powinna być czerwona kartka dla bramkarza, niepodyktowany ewidentny rzut karny, gwizdanie wątpliwych fauli. Wszystko to miało na celu wybicie naszego zespołu z rytmu. Polonia zdobyła bramki jak zdobyła, a w drugiej połowie oddała praktycznie jeden strzał na bramkę. Mieliśmy w drugiej połowie przewagę, ale zmarnowana sytuacja Tomka Chałasa z końcówki zaprzepaściła nasze szanse na zwycięstwo.

Dariusz Fornalak (trener Polonii Bytom): Jestem w głębokim szoku po tym co słyszę. Byliśmy zdecydowanie słabszym zespołem, ale niestety ten mecz wygraliśmy. Dziękuję... [z ironią w głosie - przyp. red.].

Polonia Bytom - Olimpia Elbląg 3:2 (2:0)
1:0 - Szkatuła 5'
2:0 - Paulista 38'
2:1 - Banasiak 67'
2:2 - Chałas (k.) 78'
3:2 - Maliszewski 85'

Składy:


Polonia:
Cabaj - Wilczyński, Kulpaka, Baran, Michalak, Mąka, Hermes, Kobylik (90' Gamla), Szkatuła, Paulista (61' Maliszewski), Trytko (73' Wojtków).

Olimpia: Rogaczow - Nadijewskij, Borsukow, Scherfchen, Derbich, Tiszkiewicz (59' Matwijów), Kołosow, Czoska (75' Kaliadka), Banasiak, Bartosiak, Chałas.

Żółte kartki:
Cabaj, Wilczyński, Mąka, Kulpaka (Polonia) oraz Tiszkiewicz, Bartosiak, Scherfchen (Olimpia).

Czerwone kartki:
Wilczyński (Polonia) /66' - za drugą żółtą/ - Banasiak (Olimpia) /89' - za faul/.

Sędzia:
Erwin Paterek (Lublin).

Widzów:
2500.

Komentarze (0)