Stal Rzeszów w kryzysie

Piłkarze rzeszowskiej Stali przegrali drugi mecz na wiosnę. Od sześciu spotkań zespół nie zaznał smaku zwycięstwa i w ligowej tabeli drużyna z Podkarpacia jest na szarym końcu.

Rzeszowianie w trzech wiosennych meczach zdobyli zaledwie jedno oczko. Dodatkowo zespół ma problemy ze zdobywaniem goli. Wespół z Jeziorakiem Iława biało-niebiescy mają najmniej zdobytych bramek. - Nie wiem co się dzieje z nami. Przegraliśmy drugi mecz z rzędu i w czwartym kolejnym nie zdobyliśmy gola. nie jest dobrze. Nie stwarzamy sobie sytuacji. Dajemy sobie strzelić gola. W ostatnim spotkaniu ze Zniczem nie było wcale lepiej. To był typowy pojedynek na 0:0. Pretensje możemy mieć tylko do sędziego. Tym razem nie możemy tego robić. Po takim meczu ciężko szukać pozytywów. Musimy ich jednak poszukać, bo jest jeszcze sporo potyczek do rozegrania. Mamy nadzieję, że to wszystko się jakoś ułoży. Nie po to trenujemy, żeby na koniec tygodnia przegrać zawody - powiedział po przegranych zawodach w Stalowej Woli bramkarz Stali Rzeszów Tomasz Wietecha.

Rzeszowianie zajmują ostatnie miejsce w ligowej tabeli. Spadek zespołowi raczej nie grozi, gdyż z rozgrywek wycofał się KSZO Ostrowiec Świętokrzyski. Aczkolwiek przy ogromnym pechu może stać się to jednak realne. W zespole nie wierzą jednak w tak przykrą ewentualność. Trudno jednak będzie coś więcej ugrać, jeśli tak jak w Stalowej Woli, zespół będzie oddawał dwa i to jeszcze niecelne strzały. - Od kilku meczów siedzimy w takim marazmie. Musimy się z niego obudzić. Powtarzamy sobie to cały czas. Niestety nie idzie nam gra ofensywna. W pierwszej połowie w meczu w Stalowej Woli oddaliśmy jeden i to niecelny strzał. W drugiej było podobnie. Broniąc się przez cały pojedynek nie można myśleć o wygranej. KSZO wycofało się z rozgrywek i spadek nam nie grozi. Nie chodzi jednak o to, ale o ambicje. Musimy wygrać dla nas, kibiców i zarządu. Dobrze, że mamy Tomka w bramce, gdyż zawsze coś wyłapie, tak jak teraz. Ze Stalówką mogliśmy przegrać znacznie wyżej. To najmniejszy wymiar kary - stwierdził Piotr Duda, kapitan Stali Rzeszów.

Na konferencji prasowej szkoleniowiec rzeszowian zapowiedział, że wobec drużyny zostaną wyciągnięte pewne konsekwencje. - Nie mam na myśli kar. Nie przejdziemy jednak obojętnie wobec tej porażki. Czas pokaże jakie będą konsekwencje tego występu w Stalowej Woli. Nie może być tak, że piłkarze, którzy grają na poziomie drugiej ligi i mają zawodowe kontrakty prezentują się w ten sposób. Ja nie chce mówić o konsekwencjach. Jest jeszcze za wcześnie – powiedział Andrzej Szymański.

Kibice Stali Rzeszów mają już powoli dość słabych występów swoich pupili. Zaczynają się oni domagać głowy samego szkoleniowca, który w klubie z ulicy Hetmańskiej pracuje już dwa i pół roku. Być może władze drużyny zdecydują się na ten krok. Dodatkowo nieoficjalnie mówi się, że klub zalega z wypłatami dla piłkarzy od kilku miesięcy. Być może problemy finansowe tak mocno oddziaływają na drużynę.

Źródło artykułu: