Szczęśliwy remis gości - relacja z meczu Arka Gdynia - Olimpia Grudziądz

Po przeciętnym widowisku rozgrywanym przy ciągle padającym śniegu, skazywani na pożarcie goście z Grudziądza dość niespodziewanie zremisowali 1:1 i wywieźli z Gdyni jeden punkt. Sztuka ta udała im się mimo tego, że nie oddali celnego strzału na bramkę Arki! Gola dla gospodarzy zdobył niezawodny ostatnio kapitan Sławomir Mazurkiewicz, a wyrównująca bramka dla Olimpii padła w drugiej połowie, po samobójczym trafieniu Piotra Tomasika.

Spotkanie w Gdyni rozgrywane było w zimowej scenerii - przy ciągle padającym śniegu i temperaturze w granicach zera stopni. Dla odmiany jesienny mecz w Grudziądzu toczył się w potwornym upale. Pomimo śniegowych warunków płyta boiska była przygotowana idealnie.

Gorzej z podopiecznymi trenera Petra Nemca, którzy nie zaprezentowali swojej normalnej formy i po przeciętnym widowisku tylko zremisowali z Olimpią Grudziądz. Żółto-niebiescy od 30 minuty prowadzili 1:0, po trafieniu z bliska główką niezawodzącego w ostatnim czasie kapitana Sławomira Mazurkiewicza, który w drugim kolejnym meczu zdobywa gola dla swojej drużyny.

W drugiej połowie gospodarze niepotrzebnie cofnęli się do defensywy, co skończyło się samobójczym trafieniem Piotra Tomasika na 17 minut przed końcem meczu, ale i bez jego rozpaczliwej interwencji na linii bramkowej piłka po technicznym strzale byłego snajpera Arki, Janusz Dziedzica i odbiciu się od słupka wtoczyłaby się do bramki bezradnego Macieja Szlagi.

Goście po pechowej przegranej 3:4 w Bydgoszczy w doliczonym czasie spotkania oraz remisie 3:3, pomimo prowadzenia 3:0 tydzień temu z Wisłą Płock, od początku meczu w Gdyni nastawili się na totalną defensywę, z założeniem gry na 0:0. Nawet po stracie gola w dalszym ciągu nie zmienili swojego nastawienia i stylu gry czekając tylko na ewentualne kontrataki. Dzięki takiej strategii Olimpijczycy nie oddając celnego strzału na bramkę dość niepewnego w tym meczu na swoim przedpolu Szlagi,  wywieźli z nomen omen Olimpijskiej bardzo cenny punkt oraz przełamali się psychicznie po tym spotkaniu.

Sobotnie starcie w Trójmieście obfitowało w wiele kontrowersyjnych sytuacji, z którymi nie radził sobie warszawski arbiter Tomasz Kwiatkowski, m.in. po dośrodkowaniu w 15. minucie meczu Radosława Pruchnika, piłkę w polu karnym zatrzymał ręką obrońca z Grudziądza, ale sędzia spotkania nie zdecydował się podyktować rzutu karnego.

Pomimo tego gospodarze mogli i powinni pomimo nieprzychylności arbitra rozstrzygnąć mecz na swoją korzyść. Już minutę po stracie gola, po dośrodkowywaniu z rzutu wolnego Jakuba Kowalskiego, głową uderzał Tomasik, ale trafił piłką w słupek. Stojący na 5. metrze i starający się zamknąć akcję Mazurkiewicz nie trafił niestety w idealnej sytuacji do pustej bramki!

Mimo wysiłków i kolejnych prób Arkowcy nie byli w stanie stworzyć już większego zagrożenia pod bramką dobrze broniącego "wieżowca", Michała Wróbla i mecz zakończył się nie do końca "sprawiedliwym" podziałem punktów. Tym samym żółto-niebiescy zostali zastopowani w swojej pogoni za czołówką tabeli.

Arka Gdynia jest bardzo "szczęśliwym" przeciwnikiem dla opiekuna gości Marcina Kaczmarka. Jak przyznał w kuluarach po konferencji prasowej syn bardziej znanego "Bobo" Kaczmarka, a zarazem były zawodnik i trener m.in. Lechii Gdańsk i Pogoni Szczecin, w swojej karierze, zarówno zawodniczej jak i szkoleniowej, nigdy nie przegrał nie tylko oficjalnego spotkania, ale nawet sparingu z żółto-niebieskimi z Gdyni!

Wypowiedzi trenerów:

Marcin Kaczmarek (trener Olimpii Grudziądz): Chciałem podziękować swoim zawodnikom za chęć zmiany gry w tym meczu. Wiemy jak ciężkie pod względem psychiki mieliśmy spotkania z Zawiszą i Wisłą Płock. Przyjechaliśmy teraz do "jaskini lwa", zespołu z tradycjami i pomimo dzisiejszego remisu  - do drużyny w dalszym ciągu z aspiracjami awansu do ekstraklasy. Bardzo cieszę się z tego jednego punktu. To dla nas taka "jaskółka", która pozwoli się moim zawodnikom odblokować psychicznie już w kolejnym spotkaniu z Polonią Bytom. Chcieliśmy tu grac defensywnie i tylko z kontrataku i to nam się udało. Nie szło nam w pierwszej połowie, bo cofnęliśmy się zbyt głęboko, ale już w drugiej części gra była lepsza w naszym wykonaniu. W tym spotkaniu dla nas nie ważny był styl - liczyły się tylko punkty.

Petr Nemec (trener Arki Gdynia): Mecz mogliśmy i powinniśmy rozstrzygnąć na swoją korzyść już w pierwszej połowie. W drugiej ciążyła na nas presja wyniku. Przy wyniku tylko 1:0 zawsze istnieje groźba pomyłki i straty gola. Ciężko gra się przeciwko tak defensywnie ustawionemu rywalowi. Chcieliśmy zagrać to samo co w Elblągu, ale Olimpia z Grudziądza na to nie pozwoliła. Niestety przy kontuzji Charlsa Nwaogu musimy grać tymi napastnikami, których mamy. Nie będę komentował pracy arbitra, ale dziwi mnie, że przeciwko nam podyktowano karnego w Elblągu, a tu sytuacja była jeszcze bardziej ewidentna i gwizdek arbitra milczał. Straciliśmy dwa cenne punkty, ale to jeszcze nie przekreśla naszych szans w walce o ekstraklasę - co najwyżej bardziej skomplikowała naszą sytuację.


Arka Gdynia - Olimpia Grudziądz 1:1 (1:0)

1:0 - Mazurkiewicz 30'
1:1 - Tomasik (sam.) 73'

Składy:

Arka Gdynia: Szlaga - Krajanowski, Mazurkiewicz, Jarun, Radzewicz, Tomasik Jarzębowski, Jakub Kowalski (75' Jędrzejowski), Pruchnik, Flis (86' Niedziela), Surdykowski (63' Ivanovski).

Olimpia Grudziądz: Wróbel - Bartłomiej Kowalski, Dąbrowski, Staniek, Abramowicz, Białek (63' Grischok), Kłus, Frańczak, Dziedzic (90+1' Cieciura), Ruszkul (74' Kryszak), Cieśliński.

Żółte kartki: Jakub Kowalski, Jarzębowski, Tomasik (Arka) oraz Białek, Cieśliński (Olimpia).

Sędzia: Tomasz Kwiatkowski (Warszawa).

Widzów: 3850

Źródło artykułu: