Największym wygranym Ruchu Chorzów w rewanżowym pojedynku z Ruchem Zdzieszowice był napastnik Niebieskich Andrzej Niedzielan. Zawodnik strzelił dwa gole, a mógł co najmniej o dwa więcej. - Piłka mnie szukała. Czasami człowiek się nabiega, zostawi na boisku dużo zdrowia, a okazji bramkowych nie ma. Tym bardziej cieszę się, że piłka wpada pod nogę czy pod głową. To oznacza, że się jest w formie, albo, że się do niej wraca. Dla mnie nie ważne jest czym, ważne że strzelam - uśmiechał się napastnik Niebieskich, który mógł strzelać bramkę w pierwszej minucie, a po przerwie trafił w poprzeczkę. - Nie mogę się wystrzelać - żartował piłkarz. - Do końca ligi pozostało jeszcze trochę meczów i mam nadzieję, że kilka minut spędzę na boisku. Cieszy mnie przełamanie. W końcu po powrocie do Ruchu strzeliłem bramki. Celem nadrzędnym był awans i to się nam udało - dodał "Wtorek".
Konkurent do gry w ataku dla Arkadiusza Piecha (niebieska koszulka) Andrzej Niedzielan w środę pokazał, że jego forma idzie w górę
Doświadczony napastnik Niebieskich nie wyobraża sobie żeby Ruchu miało zabraknąć w finale Pucharu Polski pod koniec kwietnia. - Nie ważne na kogo trafimy w półfinale. Skoro już zaszliśmy tak daleko, to nie możemy zmarnować wysiłku. Trzeba podejść oczywiście do każdego rywala z szacunkiem. Widzimy, że Puchar Polski rządzi się swoimi prawami. Mieliśmy przykład Legii, teraz my się trochę pomęczyliśmy ze Zdzieszowicami. Nie mam życzeń co do losowania. Musimy patrzeć na siebie – powiedział Niedzielan, który w pewnym momencie meczu zderzył się z obrońcą gości Tomaszem Drągiem. - Poszliśmy na wymianę ciosów. Zderzyliśmy się piszczelami. Obaj poszliśmy odważnie, ale nic poważnego się nikomu nie stało - wyjaśnił autor dwóch goli w środowym ćwierćfinale.
W ostatnich minutach meczu omal nie powtórzyła się sytuacja z niedzielnego meczu z Podbeskidziem, gdy Ruch Chorzów prowadząc dwoma golami, dał sobie wydrzeć wygraną. - Coś jest nie tak z naszą koncentracją. Podobnie jak w niedzielę tak i teraz byliśmy pewni, że mamy wygraną w kieszeni. To może być zgubne i złudne w następnych meczach. Musimy bardziej się koncentrować na drugich połowach. I jak mamy sytuację na 3:0 to trzeba strzelać. Wtedy mecz jest już spokojniejszy, a tak to do końca jest nerwowo - zakończył Niedzielan.