Chyba mało kto w obozie Podbeskidzia po pierwszej połowie przewidywał, że Górale wywiozą z Cichej jakąkolwiek zdobycz. Po przerwie bielszczanie, którzy wcale nie grali lepiej niż w pierwszej odsłonie, zdobyli dwa gole i przegrany mecz zremisowali. - Zawsze gramy do końca. Przecież wciąż nie możemy powiedzieć, że się utrzymaliśmy. Kolejny raz się potwierdziło, że trzeba wierzyć w sukces - stwierdził pomocnik bielszczan Sebastian Ziajka. - Ruch poczuł się zbyt pewnie, zaczął grać na luzie i to się na nich zemściło - dodał.
Po meczu gracze Podbeskidzia sprawiali wrażenie zaskoczonych, że udało im się zremisować. Mogli bowiem przegrać nawet kilkoma bramkami. – Robili z nami co chcieli, ale tylko do stanu 2:0. Potem chcieli chyba dotrwać do końca. Zostali za to skarceni - powiedział Bartłomiej Konieczny. – W przerwie potrzebowaliśmy wstrząsu. Widać pomogło, ale nie chcę cytować co trener mówił w szatni - stwierdził Ziajka, który denerwował się, że jego zespół znowu tracił bramki po stałych fragmentach. – Znowu zabrakło koncentracji i doszło do takich sytuacji. Dobrze, że wszystko się pozytywnie dla nas zakończyło - podsumował pomocnik Podbeskidzia.