W ostatnim meczu 21. kolejki T-Mobile Ekstraklasy doszło do starcia drużyn, które słabo rozpoczęły wiosenną rywalizację w lidze. Jagiellończycy od początku rundy zdobyli tylko jeden punkt (po remisie 0:0 z Cracovią), zaś Poloniści niewiele więcej, bo trzy (za sprawą wygranej 2:0 z ŁKS-em Łódź). Głosy krytyki z każdej strony słyszał nowy trener żółto-czerwonych, Tomasz Hajto, zaś niemal na włosku wisiała posada stołecznego szkoleniowca, Jacka Zielińskiego. Nic więc dziwnego, że potyczka ta miała niebagatelne znaczenie dla obu zespołów.
Ostatecznie po dziewięćdziesięciu minutach boiskowej walki ręce w geście triumfu wznieść mogli gospodarze. To oni w tym meczu zwyciężyli, czterema golami zamykając usta sceptykom wytykającym im brak skuteczności. - Cieszę się z rezultatu osiągniętego przez moją drużynę. W ciągu tygodnia pracowaliśmy naprawdę ciężko, żeby jak najlepiej przygotować się do tego spotkania - powiedział tuż po meczu jeden z reprezentantów warszawskiej ekipy - Bruno Coutinho Martins.
Wynik 4:1 na korzyść Polonii Warszawa w meczu z Jagiellonią Białystok mówi sam za siebie. Poniedziałkowa potyczka nie była jednak meczem do jednej bramki. Fragmentami to przyjezdni posiadali po swojej stronie inicjatywę, której jednak nie potrafili przekuć w pozytywny wynik. - Czasami tak bywa, że drużyna prezentuje się nieźle, stwarza sobie sytuacje podbramkowe, lecz ich nie wykorzystuje. Na nasze szczęście tak właśnie było w przypadku Jagiellonii - ocenił postawę przeciwników były gracz białostockiego teamu. - Zresztą byliśmy przygotowani na ich ofensywne akcje, chcieliśmy ich groźnie kontrować. Właśnie zamienienie na gole szans pod bramką rywali było początkowo naszym celem - tłumaczył.
Piłkarze Polonii znajdowali się w tym pojedynku pod niemałą presją. Po nieudanym starcie w rundzie zaczynano się powoli przymierzać do szukania winnych zaistniałej sytuacji. - Co tydzień musimy walczyć z presją. Grając na własnym stadionie, musimy się liczyć z presją kibiców, z presją wyniku. Za każdym razem chcemy pokazać, że możemy wygrywać, zdobywać punkty, grać dobrze - uciekał od jednoznacznych deklaracji w odniesieniu do konkretnych spotkań. - Niezależnie od tego, kto jest w danym spotkaniu naszym rywalem, presji się i tak nie pozbędziemy. Jednak tak wysokie zwycięstwa jak to z Jagiellonią dają nam dużo pewności siebie - dodał z wyraźną satysfakcją.
Pod nie mniejszą presją znajdował się sam stołeczny szkoleniowiec, Jacek Zieliński, którego głowa mogła polecieć, gdyby gospodarze nie zgarnęli kompletu punktów. - To bardzo dobry trener. Pokazał, że potrafi prowadzić taki zespół jak nasz - Bruno nie szczędził słów sympatii pod adresem Zielińskiego. Być może chciał położyć kres domniemaniom, jakoby znajdował się z nim w konflikcie.
Brazylijczyk nie uważa jednak, że on i jego koledzy uratowali w tym meczu swojego trenera. - Niezależnie od tego, kto gra w danym meczu na boisku, kto strzela gole, kto pomaga drużynie... On sam nie potrzebuje tego rodzaju pomocy. Jest po prostu profesjonalistą. Nikt go nie uratował - to on sam siebie ratuje swoimi wynikami - powiedział z naciskiem. - Jest wystarczająco efektywnym szkoleniowcem, by znajdować się na takim poziomie, na którym obecnie jest. Zasługuje na to, by być tu z nami, zasługuje, by jego drużyna była w czubie tabeli. Mamy naprawdę fajne relacje między piłkarzami a trenerem - nie chciał pozostawić co do tego żadnych wątpliwości.
- Zdecydowanie najważniejszym skutkiem tej wygranej jest powrót do walki o mistrzostwo Polski. Wciąż jesteśmy w czubie. Jeśli myśli się o czempionacie kraju, konieczne jest utrzymywanie się w czołówce. Zawsze powtarzam, że nie można marnować swoich szans, szczególnie na własnym terenie - Bruno nie ukrywał swojego zadowolenia. Rzeczywiście - Czarne Koszule mają powody do radości - znajdują się aktualnie na czwartej pozycji w tabeli i do liderującej Legii tracą jedynie pięć oczek. Co więcej, stratę tę mogą zniwelować do dwóch punktów, jeśli w piątek pokonają Legionistów w derbach Warszawy!
- Niezależnie od kraju, w którym rozgrywane są tego rodzaju mecze - derby to zawsze derby! Będzie to na pewno i dla nas, i dla Legionistów wyjątkowy pojedynek - Bruno wydawał się być podekscytowany perspektywą piątkowego starcia. - Najistotniejsze będzie skupienie na celu. Jeden błąd może w takim meczu przekreślić całą wykonaną wcześniej przez drużynę pracę. Nie będzie można popełniać błędów, ważne będzie myślenie tylko i wyłącznie o cennych punktach, jakie będzie można wywalczyć - dodał już z powagą.
Jaki wynik może więc w tej konfrontacji interesować Czarne Koszule? Triumf, rzecz jasna! - Nie wzięlibyśmy w ciemno remisu. Chcemy tylko i wyłącznie wiktorii, tylko i wyłącznie trzech punktów! - bojowo zapowiedział Brazylijczyk.