AC Milan po pokonaniu u siebie Arsenalu Londyn 4:0 był więcej niż jedną nogą w ćwierćfinale. Fatalny początek rywalizacji na Emirates Stadium w wykonaniu czerwono-czarnych sprawił jednak, że kwestia awansu znów stała się otwarta.
- W pierwszej połowie Arsenal nas zdeklasował dzięki swojej szybkiej grze. W drugiej części zagraliśmy już na szczęście znacznie lepiej. W tym meczu było wszystko. Myślę, że sami jesteśmy sobie winni, bo pozwoliliśmy im uwierzyć w siebie - analizuje Mark van Bommel.
- Pierwsze 45 minut poszło fatalnie. Byliśmy karani za każdy błąd. Po przerwie zagrożenia pod naszą bramką było już mniej. Taki występ nie może nam się już nigdy więcej powtórzyć. Po takim spotkaniu nie mamy czego świętować - ocenia stoper Philippe Mexes. - Jeśli chcemy coś osiągnąć w tych rozgrywkach, musimy grać zdecydowanie lepiej - podsumowuje.
- Rozegraliśmy ten pojedynek całkowicie źle z technicznego punktu widzenia. Ustawiliśmy się zdecydowanie za głęboko w defensywie. Straciliśmy gola już po ich pierwszym rzucie rożnym, co bardzo wpłynęło na naszą postawę. Poza tym popełniliśmy mnóstwo błędów w środku pola - narzeka Massimiliano Allegri.
- Zagraliśmy z trzema napastnikami i prawdopodobnie wskutek tego musieliśmy tak cierpieć na boisku. Taka porażka to wstyd, ale cel został osiągnięty. Nie sądzę, żeby mój zespół był przestraszony. Większość piłkarzy jest bardzo doświadczona. Teraz będziemy mieli trochę czasu, by nasi zawodnicy wyleczyli kontuzje - zapowiada trener, który we wtorek nie mógł skorzystać m.in. z Alessandro Nesty, Alexandre'a Pato, Clarence'a Seedorfa i Kevina-Prince'a Boatenga.
- Nie jestem zbyt zmartwiony. Byłbym, gdybyśmy odpadli. To byłoby ogromnym ciosem z psychologicznego punktu widzenia na końcowy etap sezonu
- kończy Allegri.
Arsene Wenger: Gdyby nie to, w drugiej połowie zdobylibyśmy dwa albo trzy gole ->>>