- To już jest za dużo: Podbeskidzie, Korona, Polonia, Górnik, Lechia. To za wiele meczów, w których w domu straciliśmy punkty. Nie mogę powiedzieć, że dzieje się tak ponieważ jesteśmy zmęczeni. To nie jest żadne wytłumaczenie - mówi Marko Jovanović. - Kiedy graliśmy 11 na 11, nie zdobyliśmy prowadzenia i to wtedy przegraliśmy ten mecz. Oczywiście czerwona kartka tak jak podczas meczu ze Standardem wiele zmieniła, ale takie rzeczy w piłce się zdarzają. Mówiliśmy sobie wiele razy, jak ten mecz jest dla nas ważny, a przegraliśmy. Mimo że dajemy z siebie wszystko, czegoś brakuje. Nie jestem w stanie powiedzieć co to takiego - dodaje serbski obrońca mistrzów Polski.
Czerwoną kartkę za dwie żółte kartki już po raz drugi w czterech wiosennych meczach zobaczył 20-letni stoper Michał Czekaj, którego podobnie jak po pierwszym spotkaniu 1/16 finału Ligi Europejskiej ze Standardem Liege, koledzy z drużyny rozgrzeszają. - Powiem tylko jedną rzecz. Michał ma dwadzieścia lat i uważam, że jest najbardziej utalentowanym piłkarzem w Polsce. Kartki zdarzają się wszystkim, nawet najlepszym piłkarzom na świecie. Według mnie jest on naprawdę bardzo dobrym zawodnikiem i powinno si to docenić, bo on może zagrać w reprezentacji Polski, a nawet może być kiedyś kapitanem Wisły - zapewnia Jovanović. - Michał chciał zablokować piłkę i trochę się spóźnił. Takie sytuacje się zdarzają. Przegrywa cała drużyna, a nie indywidualności. Gra w osłabieniu zawsze ma jakiś wpływ, nie da się tego ukryć. Jest to nasz trzeci mecz w rundzie, kiedy gramy w dziesiątkę przez dłuższy czas. To musi się odbić na drużynie. Staraliśmy się do końca, robiliśmy, co w naszej mocy, lecz czegoś zabrakło, chociażby przy akcji Genkowa, kiedy mogła paść bramka. Wielka szkoda, przede wszystkim żal mi kibiców, bo po raz kolejny nie dajemy im powodów do radości - to słowa kapitan Wisły Cezarego Wilka.
Wobec gry Wisły z Koroną największym zarzutem jest to, że podopieczni Kazimierza Moskala długo rozgrywała piłkę w środkowej strefie boiska, ale tak naprawdę nic z tego nie wynikało. - Najpierw musimy przejąć kontrolę nad meczem. Każdy musi wykonać swoje założenia i to może zrodzić sytuacje. Z Koroną do 30. metra wyglądało to poprawnie, ale zabrakło sytuacji podbramkowych. Stąd też 0 po naszej stronie - tłumaczy Wilk, który zdenerwował się, gdy usłyszał od dziennikarzy, że kielczanie przewyższali Białą Gwiazdę pod względem determinacji: - Trudno mnie wyprowadzić z równowagi, ale z tym nie mogę się zgodzić. Wszystko można nam zarzucić, ale nikomu z nas nie zabrakło serca do walki. Kibice dziękowali nam po meczu chociaż za tę walkę. Nie wygraliśmy, przegraliśmy i okropnie nam żal, ale nie mogę się zgodzić z tym, że zabrakło nam serca do walki.