Mateusz Żytko: Trzeba mieć zaufanie do szefów. Nie pracuję u gangsterów, tylko w zawodowym klubie

Mateusz Żytko znalazł się w gronie 20 osób oskarżonych przez prokuraturę w sprawie korupcji w Zagłębiu Lubin. Występujący dziś w Cracovii obrońca nie przyznaje się do winy i tłumaczy, dlaczego jego nazwisko znalazło się w akcie oskarżenia, jaki 21 grudnia trafił do sądu we Wrocławiu.

Obok Żytki wśród oskarżonych jest 15 byłych graczy Zagłębia, dwóch eks-zawodników Łódzkiego Klubu Sportowego, były prezes Miedziowych i były członek sztabu szkoleniowego. Obrońcy Pasów prokuratura zarzuca złożenie się na kupienie sześciu spotkań.

- Jestem oskarżony za sześć zdarzeń, a w jednym z nich w ogóle nie grałem - mówi Żytko i dodaje: - My wygraliśmy wtedy kilkanaście spotkań, więc za każde zwycięstwo dostawaliśmy premię i za każdym razem miałbym lecieć do banku - bo bankowość internetowa nie była wtedy na tym poziomie, co teraz - i sprawdzać czy mam przelew co do złotówki? To był mój pierwszy sezon w Zagłębiu i chciałem przede wszystkim grać, a nie zarabiać. Poza tym w moim przypadku jest tak, że dostęp do mojego konta ma mój tata, bo na jego firmę mam zarejestrowany samochód, telefon itd., więc pobiera jakieś sumy. Nie sprawdzałem więc, czy wszystko zgadza się co do złotówki i nie sprawdzałem też w Wiśle Płock, Polonii Bytom i nie sprawdzam też teraz w Cracovii. Trzeba mieć zaufanie do szefów, bo nie pracuję u gangsterów, tylko w zawodowym klubie. - Prokurator nie oskarża mnie o to, że byłem organizatorem korupcji, ale o to, że wiedziałem, że podpisując listę, składam się na ustawianie meczu. Ale nie rozumiem, czemu miałbym nie podpisywać listy od szefa? Ja i pozostali koledzy, którzy są w takiej samej sytuacji jak ja, nie poddajemy się dobrowolnie karze i uważamy się za niewinnych.

To, że Żytko jest jednym z oskarżonych, ujrzało światło dzienne 28 grudnia. Wcześniej jego nazwisko nie przewijało się w mediach. - Cały czas miałem kontakt z prokuraturą. Byliśmy wzywani na wyjaśnienia. Już rok temu wiedziałem, że będę oskarżony. Prokurator zarzuca mi, że podpisałem listę premiową za wygrany mecz, ale kto ma nie podpisać takiej listy, jeśli ona jest nie od gangsterów, tylko od klubu. Dlaczego miałem nie podpisać? - Przez parę ostatnich dni myślałem sobie o tej sprawie. Nas nie siedziało w szatni 16 czy 18, tylko siedziało nas 24, więc dlaczego prokurator zarzuca mi, że ja wiedziałem o korupcji, a kolega, który siedział w szatni obok i widział, że podpisuję listę, miał to szczęście czy nieszczęście, że się nie załapał do kadry na mecz i według prokuratury jest niewinny, a ja jestem winny, bo podpisałem coś, co przynosi mi zwierzchnik - mówi obrońca Pasów.

Cracovia na razie nie zajęła oficjalnego stanowiska w sprawie swojego gracza. Po powrocie z urlopu ma złożyć wyjaśnienia przełożonym. - Z trenerem już rozmawiałem. Wykazał zrozumienie i przyznał, że miał to szczęście, że w tamtym czasie nie było go w kraju, więc nikt nigdy nie wmieszał go w takie sprawki - opowiada Żytko.

Komentarze (0)