Araszkiewicz trzecim trenerem Warty w tym sezonie

Jarosław Araszkiewicz jest trzecim trenerem Warty Poznań w tym sezonie. Artur Płatek podzielił los Czesława Jakołcewicza i został zwolniony. "Araś" ma trzy mecze, aby przekonać do siebie Izabellę Łukomską-Pyżalską.

Mająca walczyć o awans do T-Mobile Ekstraklasy poznańska drużyna w tym sezonie spisuje się bardzo słabo. Czesław Jakołcewicz źle przygotował zespół do rozgrywek, a za Artura Płatka Zieloni również nie grali na miarę oczekiwań. Porażka z Wisłą Płock w katastrofalnym stylu przelała czarę goryczy i Izabella Łukomska-Pyżalska zdecydowała się zatrudnić Jarosława Araszkiewicza. - Po ostatnim meczu z Wisłą Płock nawet najwięksi optymiści musieli przyznać, że nasza gra odbiega od standardu, a piłkarze nie tworzyli zespołu. Stwierdziłam, że nie ma perspektyw, aby coś mogło się zmienić przed najbliższymi trzema meczami - tłumaczy prezes Warty. - Z trenerem Płatkiem spotkam się w piątek. Myślę, że nie był do końca zaskoczony dymisją. Rozmawialiśmy przed meczem z Wisłą Płock i założenia były zupełnie inne.

Zwolnienie Płatka to początek zmian w poznańskim klubie, ponieważ Izabella Łukomska-Pyżalska zdaje sobie sprawę, że za słabe wyniki nie odpowiada tylko szkoleniowiec. - Nie jest to tylko winą trenera Płatka. Zimą na pewno nastąpią zmiany w kadrze. Liczę, że zawodnicy pokażą się z jak najlepszej strony w ostatnich trzech meczach i zmian będzie jak najmniej - dodaje Łukomska-Pyżalska.

Araszkiewicz do Warty został sprowadzony w roli "strażaka". Jak na razie ma poprowadzić zespół do końca tego sezonu. Jeżeli w pozostałych trzech spotkaniach gra poznaniaków ulegnie poprawie, to zostanie on na rundę wiosenną. - Zależy mi na tym, żeby drużyna znowu stała się zespołem i zaczęła ładnie grać. Nie będę rozliczać trenera za punkty. W szatni było już słychać śmiechy, więc jestem dobrej myśli - opowiada pani prezes.

"Araś" prowadził już kiedyś Zielonych blisko przez trzy lata. Odszedł pod koniec sezonu, który zakończył się awansem na zaplecze ekstraklasy. - Była to Warta, która prawie upadała. Starałem się ją z dyrektorem Śmiglakiem i prezesem Urbaniakiem uratować. Był to sztuczny twór. Między tamtą Wartą, a obecną jest przepaść o wielkości dziury ozonowej - wspomina Araszkiewicz.

46-letniego trenera czeka ciężkie zadanie. W ciągu trzech meczów trudno będzie coś zmienić. Araszkiewicz zapowiedział już przejścia do ustawienia 1-4-1-4-1, co ma zwiększyć siłę ofensywną Warty. Poza tym stara się on dotrzeć do psychiki zawodników, aby wykrzesać z nich maksimum swoich możliwości, bo właśnie to było głównym problemem Zielonych. - Staram się sprawić, aby zespół był monolitem. Na dzień dzisiejszy moja praca w Warcie polega bardziej na psychologii i rozmowie z zawodnikami, niż na prowadzeniu zajęć. Obejrzałem troszeczkę meczów Warty i wiem na co stać tych zawodników. Oni występowali w ekstraklasie, a nie w A czy B klasie - zakończył Araszkiewicz.

Jak na razie nie będzie żadnych zmian wśród pozostałych członków sztabu szkoleniowego.

Komentarze (0)