Marcin Juszczyk: Bezlitośni rywale wykorzystali naszą nieskuteczność

Pomyłki zadecydowały o rezultacie pierwszej, wyrównanej połowy meczu Pogoń-Arka. Do niefortunnej interwencji przy golu otwierającym wynik przyznał się bramkarz gdynian Marcin Juszczyk, który wskazał też inne mankamenty gry w przegranym 1:3 starciu. - Część osób nie pokazała tego, na co ich stać. Byliśmy nieskuteczni, natomiast Portowcy wykorzystali swoje szanse - dzielił się spostrzeżeniami.

Prestiżowa potyczka przy Twardowskiego mogła przez wiele minut przypominać piłkarskie szachy. Świadome klasy rywala drużyny rozpoczęły zachowawczo, pamiętając przede wszystkim o organizacji gry w tyłach. Żadna z ekip nie chciała odsłonić się ani na centymetr i rzucić do ofensywy. - Początki meczów o wysokiej randzie zazwyczaj tak wyglądają. W sobotę chodziło nie tylko o ligowe punkty, ale również szczególne zadowolenie kibiców. Chcieliśmy za wszelką cenę wygrać lub przynajmniej podtrzymać serię nieprzegranych spotkań - mówił po zejściu z murawy Marcin Juszczyk.

Fotorelacja z meczu Pogoń-Arka<--

Boiskowe wydarzenia nabrały rumieńców w 15. minucie, gdy wzajemne wyczekiwanie na błąd przerwał gol Donalda Djousse. Kameruńczyk dopełnił formalności po wysokim podaniu z rzutu wolnego, które powinno paść łupem wychodzącego na przedpole golkipera Arki. - Fakt, interwencja była nieudana. Jeśli bramkarz idzie do dośrodkowania, musi futbolówkę złapać bądź wypiąstkować. Edi wrzucił idealną piłkę za linię obrony, w powietrzu doszło do prawdziwej walki o strącenie futbolówki. Wygrał ją jeden z piłkarzy Pogoni, podał do kolejnego, który już zdobył gola - opisywał z własnej perspektywy bramkarz gdynian.

Przyjezdni rozkręcili się na dobre po pół godzinie zmagań, gdy nie tylko wyrównali za sprawą uderzenia Mirko Ivanovskiego, ale też dwukrotnie powinni objąć prowadzenie. Na ich drodze stanął pech oraz vis-a-vis Juszczyka - Radosław Janukiewicz, który dokonywał cudów między słupkami. - Spotkały się drużyny o zbliżonych umiejętnościach i potencjałach, a o losach takich pojedynków decydują momenty. Nie przekuliśmy stworzonych sytuacji w gole, co zemściło się na nas w drugiej odsłonie. Od chwili powrotu z szatni przeważali piłkarze Pogoni i tylko kwestią czasu były ich gole - przyznał bez owijania w bawełnę nasz rozmówca.

Juszczyk i Edi spotkali się w sobotę, tym razem na pierwszoligowym froncie

Do piłkarskiego nokautu na przytłumionych po przerwie gdynianach doszło po godzinie gry. Dwie bramki stracone w dwie minuty rozbiły Arkę oraz rozstrzygnęły kwestię wyniku. - Słabsza postawa ma zawsze przyczynę. Dopiero podczas pomeczowej analizy znajdziemy odpowiedź - dlaczego mecz w pierwszej części był wyrównany, a dlaczego po przerwie tak przeważała Pogoń - zapowiedział były piłkarz bytomskiej Polonii.

Dobra postawa przez połówkę spotkania okazała się niewystarczająca na nowego lidera pierwszoligowego frontu. Portowcy zatrzymali gdynianom licznik meczów bez porażki na dziewięciu i oddalili od czołówki tabeli. - Pogoń była do ogrania jak każdy przeciwnik w tej lidze. Po prostu zbyt wiele czynników złożyło się na naszą porażkę. Nie potrafiliśmy wykorzystać swoich szans, natomiast gospodarze okazali się bezlitośni w ofensywie. Co stworzyli w przodzie - to zamienili w gole - wyliczał Juszczyk.

- Część osób nie pokazała w sobotni wieczór tego, na co ich stać i dlatego zeszliśmy z murawy jako pokonani. Pozostaje nam podnieść się, jak czyniliśmy to wcześniej i poszukać punktów jeszcze jesienią - zapowiedział doświadczony bramkarz.

CZYTAJ TAKŻE:

Marcin Sasal: Pomogła nam prawda powiedziana prosto w oczy<--

Komentarze (0)