Kibice lżyli byłego kapitana. Trener: Przemek zrobił dużo dla Motoru

Pierwszy raz w karierze Przemysław Żmuda zagrał w Lublinie przeciwko Motorowi, którego barw bronił przez ponad 7 lat. Nie będzie miło wspominał tego meczu, gdyż jego drużyna przegrała aż 1:4, a on sam został zmieszany z błotem przez fanów.

26-letni Żmuda znalazł się w wyjściowym składzie Stali Stalowa Wola. Natomiast między słupkami stanął Sebastian Ciołek - wychowanek Motoru. Publiczność skupiła się jednak na ubliżaniu Żmudzie. Gwizdy, gdy posiadał on piłkę to najłagodniejsza forma ekspresji. - Przemek bardzo przeżył to spotkanie. Pomożemy mu się podnieść, bo na to zasługuje. Ten chłopak chciał dla siebie dobrze. Przyszedł do Stalowej Woli, chciał polepszyć byt czy mieć stabilizację, a klub mu to gwarantował. On ma rodzinę, dziecko i chce, żeby to wszystko miało ręce i nogi - zauważa trener Stali, Sławomir Adamus.

Kibice nie stronili od niecenzuralnych okrzyków. Za nic mieli, że jeszcze w ubiegłym sezonie Żmuda pełnił funkcję kapitana Motoru i mimo problemów finansowo-organizacyjnych trwał w klubie przez wiele lat. - Takie jest nasze życie. Myślę, że nie powinno być takich sytuacji, bo Przemek zrobił bardzo dużo dla Motoru i dla Lublina. Powinno się to uszanować. Zdarzają się takie sytuacje, u kibiców emocje biorą górę, ale moim zdaniem nie powinno się tego w tak drastyczny sposób wyrażać - nie ukrywa Modest Boguszewski, szkoleniowiec Motoru.

Komentarze (0)