Bez Nakoulmy tak samo można wygrywać - rozmowa z Jackiem Falkowskim, pomocnikiem Bogdanki Łęczna

W trakcie rozgrywek łęczyński zespół opuścił Prejuce Nakoulma, który stanowił o jego sile ofensywnej. Mimo wszystko podopieczni Piotra Rzepki odnieśli 2 zwycięstwa, co zapewniło im 3. miejsce w tabeli. Na łamach portalu SportoweFakty.pl 27-letni pomocnik ocenia postawę swojej drużyny i zapewnia, że nie spocznie ona na laurach.

Paweł Patyra: Na początku sezonu raz nie zmieścił się pan nawet 18-stce meczowej. Teraz już gra pan regularnie, skąd ta zmiana?

Jacek Falkowski: Wzięło się to stąd, że w Polonii Bytom miałem ciężki okres. Przez ponad pół roku z różnych przyczyn praktycznie nie grałem tylko trenowałem, ale nie chcę do tego wracać. Po prostu musiałem odbudować się w tym zespole. Teraz liczy się tylko Bogdanka Łęczna i tutaj cały czas podnoszę swoje umiejętności i chciałbym coraz lepiej grać w piłkę.

Już chyba nie pamiętacie o dwóch kolejnych porażkach? Wydaje się, że wracacie na właściwe tory, w sobotę pokonaliście KS Polkowice 3:0.

- Dwie porażki ostudziły nam głowy. Na pewno musieliśmy się wtedy bardziej zmobilizować. Powiem szczerze, że przed meczem nikt nie spodziewał się takiego wyniku. Dobrze się ustawialiśmy, zagraliśmy bardzo mądrze taktycznie i cały czas kontrowaliśmy przeciwnika. Mogliśmy wygrać wyżej niż 3:0. Polkowice potrafią jednak grać w piłkę, a błędy indywidualne zadecydowały, że zwyciężyliśmy w tym meczu.

Przy stanie 1:0 w II połowie rywale mocno nacisnęli, ale to wy ich skarciliście.

- To nie był łatwy mecz. Trener Nowak bardzo dobrze ustawił zespół taktycznie. Przeciwnik grał naprawdę mądrze. Polkowice nas przycisnęły i musiały się odsłonić. Wykorzystaliśmy ten moment, strzeliliśmy bramkę na 2:0 i później już łatwiej się grało.

Od pewnego czasu gracie w ustawieniu 4-5-1 i choć Nildo jest osamotniony, to potrafi strzelać bramkę za bramką. Już chyba nie pamiętacie o odejściu Nakoulmy?

- Tomek Pesir i Paluchowski są kontuzjowani, więc od jakiegoś czasu musimy grać na jednego napastnika. Jak był Nakoulma to każdy liczył na jego akcje, rajdy, zwody. Teraz o tym nie myślimy, konstruujemy akcje od początku. Myślę, że teraz gramy bardziej zespołowo i strzelamy bramki. Bez Nakoulmy tak samo można wygrywać mecze.

To ustawienie jest korzystne również dla pana. Łatwiej wtedy o miejsce w składzie?

- U siebie graliśmy bardziej ofensywnym ustawieniem, dlatego było o jednego mniej w pomocy. Kiedy gramy 4-4-2 czy 4-3-3 to w środku pola jest ciężej o miejsce i każdy musi walczyć. Ktokolwiek wychodzi na boisko, chce zostawić serce i zdrowie dla tego klubu. Ja tak samo do tego podchodzę. Jeśli gra inny kolega, to po prostu trener wie, że jest lepszy.

Do tej pory na własnym terenie graliście bardziej ofensywnie. W sobotę ustawienie było podobne, jak w wyjazdowym meczu z Kolejarzem Stróże i zdało ono egzamin również w Łęcznej.

- Dobrze to wychodziło, więc trener nic nie zmieniał i postawił na ten sam zwycięski skład. Myślę, że mecz z Kolejarzem pokazał nasze prawdziwe oblicze, kiedy przegrywaliśmy 0:1 i wygraliśmy.

Obecnie zajmujecie miejsce na najniższym stopniu podium. Bogdanka jest w stanie utrzymać się w ścisłej czołówce I ligi?

- Jeśli będziemy grać z takim zaangażowaniem, sercem do walki i pomysłem na grę, jak w sobotę to na pewno. Chcielibyśmy nazbierać jak najwięcej punktów i zobaczymy, jak będzie wyglądała tabela. Na razie nie mogę nic obiecać, ale cały czas gramy o zwycięstwa.

W sobotę czeka was kolejne starcie u siebie. Podejmiecie GKS Katowice, czyli kolejną drużynę, która jeszcze ani razu nie wygrała. Uda się przedłużyć zwycięską passę Bogdanki?

- Do każdego przeciwnika trzeba inaczej się mobilizować. Myślę, że wyjdziemy i będziemy walczyć. Na pewno każdy z nas zostawi serce na murawie. W Katowicach jest napięta atmosfera, oni przyjadą zdenerwowani i będziemy chcieli to wykorzystać. Muszą walczyć o punkty, więc mogą popełniać błędy. Może mecz będzie wyglądał tak samo, jak z Polkowicami.

Komentarze (0)