- Jeśli spojrzycie na zespół z mojego punktu widzenia, to dostrzeżecie, że Arka już się zgrywa, gra coraz lepiej, komunikacja między zawodnikami jest coraz lepsza i że atmosfera w szatni jest bardzo dobra. Oczywiście szkoda tych wszystkich sytuacji zmarnowanych w dotychczasowych meczach, bo to co zmarnował choćby sam Ivanovski, to trzeba było strzelić i mielibyśmy dzisiaj cztery punkty więcej i wszyscy bylibyśmy w zupełnie innych nastrojach, nie mówiąc o miejscu w tabeli - rozpoczął konferencję prasową od podsumowania dotychczasowej swojej pracy w klubie trener Petr Nemec.
W środę oficjalnie w całej Europie zamknęło się okienko transferowe dla zawodników z ważnymi kontraktami. Arka pozyskała ofensywnego pomocnika Petra Benata, ale nie udało jej się wzmocnić nowym napastnikiem. W ostatniej chwili z propozycji żółto-niebieskich zrezygnował Maycon z Jagiellonii. - Napastnika będziemy szukać dalej. Nasz problem polega na tym, że dysponujemy już zawodnikami o zbliżonych parametrach, a jedynie Ivanovski na ich tle się wyróżnia, lecz jego zabraknie w meczu z Radzionkowem. Myślałem, że tym nowym, szybkim napastnikiem będzie Maycon, ale stało się inaczej. Nie mam pojęcia, dlaczego wycofał się za pięć dwunasta. Wiadomo, każdy trener chciałby mieć u siebie jak najlepszych zawodników. Nie jest tajemnicą, że kilku piłkarzy, których ja chciałem mieć u siebie, przeszło do innych drużyn. (np. Jakub Biskup do Termaliki - przyp. red.) Większość tych napastników, których mogłem mieć w Gdyni jest bardzo podobna piłkarsko do tych, których już mam. Okienko jest już zamknięte. Mam zaufanie do tych zawodników, którzy tu już są i zrobimy wszystko, aby to oni grali tak, jak sobie tego wszyscy życzymy. Wciąż pozostaje możliwość sprowadzenia zawodnika bez ważnego kontraktu i takiego nadal będę szukał - analizuje sytuację szkoleniowiec Arki.
Trener krótko scharakteryzował swojego nowego podopiecznego, wyrażając jednocześnie nadzieję, że będzie on nie tylko solidnym wzmocnieniem, ale także liderem zespołu: - Petr Benat to ofensywny pomocnik. Ma predyspozycje, aby stać się liderem tej drużyny. Może to jednak trochę potrwać, bo on nigdy nie grał poza Czechami i to może być z początku pewien problem. Co prawda formalnie mógłby już w sobotę zadebiutować w naszych barwach, ale z drugiej strony trzeba pamiętać, że dopiero od dwóch dni trenuje z nami.
Problemem gospodarzy w sobotniej potyczce z Ruchem Radzionków będzie brak skutecznego napastnika. Najsolidniejszy w tym względzie Mirko Ivanovski będzie w tym czasie przebywał na zgrupowaniu reprezentacji Macedonii. - Kłopotów mi nie ubywa. Praktycznie co tydzień mam jakiś problem, bo z różnych powodów wypada mi kolejny ważny zawodnik. Obsadę ataku muszę jakoś rozwiązać i mam na to jeszcze dwie noce, a nocą najlepiej się rozmyśla. (śmiech) To nie jest zresztą tylko pytanie o napastnika, ale także o młodzieżowca. Szczerze mówiąc, nie mogę się doczekać takiego momentu, gdy nie będę miał już problemów z ustalaniem wyjściowego składu - martwi się opiekun żółto-niebieskich.
Ivanovskiego na pewno nie zastąpi testowany w ostatnich dniach w Gdyni Patryk Aleksandrowicz, który jest podobnym typem zawodnika do tych, którzy są już w kadrze Arki, w związku z tym już mu podziękowano w klubie z Olimpijskiej. Następnym bólem głowy Nemeca jest obsada pozycji bramkarza oraz kolejne przemeblowanie defensywy, a także wyznaczenie do składu młodzieżowca. Ostatnio tę rolę spełniał bramkarz Michał Szromnik, który właśnie wrócił ze zgrupowania młodzieżowej reprezentacji Polski. Do treningu powrócił już co prawda Marcin Radzewicz, który został przesunięty z pomocy na lewą obronę, ale wciąż nie w pełni sprawny jest za to stoper Sławomir Mazurkiewicz.
- Po tej kontuzji, która przytrafiła się Sławkowi, myślę, że potrzebuje on kilka dni spokojnego treningu. Wcześniej wydaje mi się było błędem stawiać na niego zaraz po powrocie do zajęć i stąd te ciągłe problemy ze zdrowiem. Marcin Radzewicz powinien już być do mojej dyspozycji. Z kolei Szromnik pozostawał w treningu i wczoraj zagrał jedną połówkę w reprezentacji. Z drugiej strony Juszczyk przyszedł do Gdyni w roli pierwszego bramkarza i musi zrozumieć, że sytuacja, w której się znaleźliśmy zmusiła mnie do takiej roszady. Nie zmienia to faktu, że to wciąż on jest bramkarzem numer jeden w zespole i grałby, gdyby nie nasze problemy z młodzieżowcami - dodaje Nemec.
Wydawało się, że dużym wzmocnieniem żółto-niebieskich będzie młody skrzydłowy Jakub Kowalski pozyskany latem z OKS Olsztyn, który bardzo dobrze spisywał się w pierwszych dwóch kolejkach, ale potem nagle "zgasł" i został przesunięty do drużyny rezerwowej. - Wydaje mi się, że Kuba odczuł fizycznie treningi, które tu w Gdyni zastał. Miał też przerwę, po której wyraźnie "siadł", ale ostatnio jest z nim coraz lepiej - zarówno fizycznie jak i psychicznie i myślę, że wkrótce wróci do dyspozycji z początku sezonu i ponownie na boisko. Często tak bywa, że zawodnik, który przychodzi z niższej ligi, dostaje pewnej zadyszki i potrzeba czasu, aby się do tego przyzwyczaił - wyjaśnia trener Arki.
Trener Arki pokusił się także o charakterystykę najbliższego ligowego rywala Ruchu Radzionków: - To ciekawa i silna drużyna, bo w pierwszym składzie gra tam aż czterech młodzieżowców, co jest ewenementem w tej lidze. To są naprawdę obiecujący zawodnicy, z przyszłością, więc jestem pewien, że jak w każdym meczu, tak i teraz, nie czeka nas łatwe spotkanie. Nie będzie żadnych specjalnych zadań pod Piotra Rockiego, choć oczywiście trzeba na niego uważać. Jest tam kilku bardziej niebezpiecznych piłkarzy, jak chociażby właśnie bliźniacy Makowie i Gielowie. Choć nie lekceważymy gości jako zespołu
Terminarz w I lidze staje się coraz bardzo napięty. Zwłaszcza we wrześniu, gdzie dojdą mecze pucharowe i gra w cyklu środa-sobota. Dlatego w Arce jest 24-26 graczy i każdy ma szanse na grę, a jak pokazuje praktyka trener Nemec nie przywiązuje się zbytnio do nazwisk i jeśli jest taka potrzeba lub konieczność to często rotuje składem. - Terminarz mamy bardzo napięty, ale po to mam szeroką kadrę, żeby tych zawodników zmieniać. To, że z kadry 26 zawodników wybieram jedenastu, nie oznacza, że ta reszta nie ma prawa grać. Nie wiem skąd pogląd, że zmiany w składzie na mecz pucharowy będą oznaczać od razu jego odpuszczanie. Ja nigdy nie odpuszczałem żadnego meczu, a odpadnięcie w zeszłym roku mojej Floty z liderującą wtedy w ekstraklasie Jagiellonią, to nie był żaden wstyd. Puchar to okazja na grę z atrakcyjnymi rywalami, a my będziemy na pewno chcieli zajść jak najdalej w tych rozgrywkach. Jeśli nie uda nam się daleko zajść, to z pewnością nie dlatego, że ktoś tu chce zrezygnować z walki o puchar - zakończył konferencję Nemec.