W iście egzotycznych warunkach przyszło grać piłkarzom obu drużyn o odbicie się z dna tabeli i ucieczkę ze strefy spadkowej. Trzydziestostopniowy upał dał się we znaki zarówno zawodnikom, jak i zgromadzonej publiczności i z pewnością miał wpływ na rozwój wydarzeń na boisku.
Pierwsze minuty spotkania były bardzo dynamiczne, choć w poczynaniach elblążan i bytomian nie brakowało chaotycznych zagrań. Pierwsi do ataku rzucili się Poloniści, którzy po dwóch celnych dośrodkowaniach Adriana Chomiuka z prawej strony wprowadzili sporo zamieszania w polu karnym Olimpii Elbląg. Gospodarze nie pozostali jednak dłużni i szybko zadali ciosy jedenastce z Górnego Śląska. Najpierw Andrzej Matwijów próbował wrzucać piłkę w okolicę bramki strzeżonej przez Juraja Balaża, a minutę później w obrębie pola karnego sfaulowany został Łukasz Zaniewski. Sędziowie nie mieli wątpliwości i natychmiast odgwizdali jedenastkę, jednak ta decyzja wzbudziła spore kontrowersje na ławce rezerwowych Polonii Bytom. Problemów z umieszczeniem piłki w siatce z rzutu karnego nie miał kapitan Olimpii Marcin Pacan i już w 5 minucie żółto-biało-niebiescy wyszli na prowadzenie.
Druga połowa zapowiadała się ciekawie, a trener Polonii Bytom starał się zmienić podział sił na murawie i dokonał roszad taktycznych. W miejsce Maksyma Pokotyliuka wszedł Paweł Alancewicz, który miał zmienić oblicze gry spadkowicza z ekstraklasy. Wprowadzenie świeżego zawodnika jednak niewiele dało. Podopieczni trenera Dariusza Formalaka w dalszym ciągu grali niedokładnie i bez pomysłu. Co najgorsze mecz bardzo szybko się zaognił, a na boisku częściej niż celne podania i strzały można było ujrzeć faule i kartki. W 53 minucie czerwoną kartką, która była konsekwencją dwóch żółtych kartoników boisko musiał opuścić kapitan Polonii Marcin Dziewulski.
Kiedy wydawało się, że drużyna przyjezdnych grając w osłabieniu i z dwoma straconymi golami będzie tylko tłem dla beniaminka z Elbląga wydarzyła się rzecz niespodziewana. W 60 minucie Marcin Staniek "popisał się" wyjątkowo nieodpowiedzialnym i brutalnym faulem i został wyrzucony przez arbitra na trybuny stadionu przy ulicy Agrykola. Reprezentanci Polonii Bytom sprytnie rozegrali przyznany im rzut wolny i Daniel Tanżyła skierował piłkę do siatki. W momencie podania znajdował się jednak na pozycji spalonej i sędzia nie mógł uznać tego gola. Było to jednak pierwsze ostrzeżenie dla Olimpii, że Polonia tak łatwo się nie podda. Olimpia Elbląg zdołała przeprowadzić jeszcze kilka groźnych akcji, a bierność zawodników ze Śląska mogła uśpić czujność obrońców gospodarzy. W 85 minucie mierzonym, technicznym strzałem z rzutu wolnego z 25 metra bramkę zdobył Jakub Świerczok. Piłka przeleciała po ziemi obok muru i wtoczyła się przy lewym słupku obok bezradnego Stodoły. Niewiele zabrakło, a Polonia Bytom, która zwietrzyła szansę na wywiezienie przynajmniej jednego punktu, wyrównałaby stan rywalizacji w ostatnich sekundach doliczonego czasu gry. Na posterunku czuwał jednak Paweł Wojciechowski, który wybił piłkę z linii bramkowej. Tym samym Olimpia Elbląg odniosła pierwsze zwycięstwo w tym sezonie i przedłużyła passę zwycięstw odniesionych przy ulicy Agrykola 8. Ostatni raz elblążanie przegrali na własnym obiekcie rok temu.
Olimpia Elbląg - Polonia Bytom 2:1 (2:0)
1:0 - Pacan (k.) 5'
2:0 - Iwan 45'
2:1 - Świerczok 85'
Olimpia: Stodoła - Szary, Wojciechowski, Pacan, Staniek, Matwijow, Sierant (58' Lyubenov), Kaczmarczyk, Kołodziejski, Iwan (51' Banasiak, 83' Dremliuk), Zaniewski.
Polonia: Balaż - Chomiuk, Tanżyna, Gamla, Michalak, Pietrowski, Dziewulski, Pokotyliuk (46' Alancewicz), Kornacki (65' Mąka), Świerczok, Wojsyk (70' Góral).
Żółte kartki: Kaczmarczyk, Sierant, Iwan, Banasiak (Olimpia) oraz Dziewulski, Alancewicz (Polonia).
Czerwone kartki: Staniek (Olimpia) /za faul, 60'/ oraz Dziewulski (Polonia) /za dwie żółte, 53'/
Sędzia: Marek Karkut (Warszawa).
Widzów: ok. 1200 (w tym 140 kibiców gości)