Piłkarz kolejki: Artiom Rudnev (Lech Poznań). Klasyczny hat-trick w jedenaście minut to wyczyn godny podziwu. Łotysz najwyraźniej lubi stadion w Bełchatowie, bo w sumie strzelił w tym sezonie na tym obiekcie sześć bramek!
Bramka kolejki: Artiom Rudnev (Lech Poznań). Kolejna kategoria ląduje do Rudneva. Tym razem zachwycamy się trzecim golem tego piłkarza w pojedynku z GKS-em Bełchatów. Kapitalnie zwiódł obronę rywali i uderzył w krótki róg.
Pechowiec kolejki: Paweł Lisowski (Ruch Chorzów). Wszedł na boisko w 61. minucie, a 10 minut później musiał je opuścić z powodu kontuzji. Reprezentant młodzieżówki został w środku pola ostro potraktowany przez Roka Elsnera, a sędzia Marcin Borski nawet nie przerwał gry.
Przeprosiny kolejki: Cristian Omar Diaz (Śląsk Wrocław). Najpierw były król strzelców ligi boliwijskiej nawymyślał Orestowi Lenczykowi, później go przeprosił w specjalnym oświadczeniu, a pieczątkę przybił w spotkaniu z Ruchem Chorzów. Wszedł na boisko i zdobył zwycięskiego gola. Brawo także dla samego trenera, który w żaden sposób nie ukarał krnąbrnego napastnika.
Uśpienie kolejki: Sebastian Mila (Śląsk Wrocław). Pomocnik Śląska nie jest w najwyższej dyspozycji. W meczu z Ruchem, gdy Mili zabrakło sił, zaczął co chwilę kłaść się na boisku, czym uśpił czujność obrońców gospodarzy. W 89. minucie wyprowadził kontrę, która dla Niebieskich była zabójcza.
Głowa kolejki: Marcin Adamski (ŁKS Łódź). Dwukrotnie piłka odbiła się od głowy doświadczonego obrońcy, po czym wpadała do bramki... dwukrotnie do bramki ŁKS-u, dzięki czemu Polonia wygrała z łodzianami właśnie 2:0.
Liczba kolejki: 34444. Tyle widzów pojawiło się na stadionie PGE Areny na meczu Lechii Gdańsk z Cracovią. Mamy wielką nadzieję, że nie był to jednorazowy "wyskok" związany z inauguracją nowego stadionu.
Paraliż kolejki: Piłkarze Lechii Gdańsk. Wyszli na mecz z Cracovią na wyprostowanych nogach, długo wczuwali się w rytm meczu. Co prawda strzelili pierwszą bramkę, jednak kilka razy popełniali proste błędy i tylko szczęście sprawiło, że zremisowali.
Zamyślenie kolejki: Andrzej Niedzielan (Cracovia). W drugiej połowie miał znakomitą szansę na strzelenie bramki, jednak po minięciu gdańskiego bramkarza przed polem karnym, zapomniał co powinien zrobić z piłką i wracający Małkowski uratował sytuację.
Debiut kolejki: Wojciech Małecki (Korona Kielce). Bramkarz Korony musiał zastąpić doświadczonego Zbigniewa Małkowskiego w 74. minucie, gdyż ten doznał kontuzji. Swojego występu nie może do końca zaliczyć do udanych, bo skapitulował po strzale Tomasza Frankowskiego w 90. minucie, a Korona zamiast zwycięstwa, tylko zremisowała.
Błąd kolejki: Jakub Słowik (Jagiellonia Białystok). Po odejściu Grzegorza Sandomierskiego do KRC Genk został numerem jeden. W trzeciej minucie w meczu z Koroną odbił przed siebie łatwy strzał zza pola karnego i podarował bramkę Michałowi Zielińskiemu, który wślizgiem z bliska dał kielczanom prowadzenie.
Stadion kolejki: Polonia Warszawa. 2800 - tyle ludzi obejrzało z trybun mecz Polonia - ŁKS. Mniej widzów w tym sezonie pojawiło się tylko - dwukrotnie - na stadionie w Bełchatowie. W sumie trzy domowe mecze Czarnych Koszul obejrzało w tym sezonie 8300. A Józef Wojciechowski wciąż myśli o tym, by część spotkań rozgrywać na gigantycznym Stadionie Narodowym...
Drewniak kolejki: Edgar Cani (Polonia Warszawa). Zbigniew Boniek zapowiadał, że będzie odkryciem ligi, piłkarzem nietuzinkowym, który wniesie do Polonii nową jakość. Tymczasem w meczu z ŁKS-em Albańczyk po raz pierwszy dostał szansę występu od pierwszej minuty i spisał się słabiutko. Był statyczny, niemrawy, niekoniecznie wiedział, co sensownego zrobić z piłką. Na chwilę obecną Daniel Sikorski prezentuje się o dwie klasy lepiej.
Asysta kolejki: Semir Stilić (Lech Poznań). Bośniak przebiegł z piłką kilka metrów, po czym popisał się kapitalnym "no look passem" do Rudneva, który znalazł się w sytuacji sam na sam z Sapelą i otworzył wynik spotkania.
Pudło kolejki: Andraż Kirm (Wisła Kraków). Miał sporą szansę pokonać Bojana Isailovicia, ponieważ wywalczył rzut karny i sam chciał wymierzyć sprawiedliwość. Jednak Serb był lepszy i obronił uderzenie Słoweńca. Wcześniej David Biton pokazał, jak należy wykonać "jedenastkę".