Gancarczyk dla SportoweFakty.pl: Nie myślę już o reprezentacji

TVN Agency
TVN Agency

Za kadencji Pawła Janasa Seweryn Gancarczyk miał być nową jakością lewej strony defensywy naszej reprezentacji. 27-latek zbawcą nie był jednak dziś, jako czołowy obrońca ukraińskiej Wyszczej Ligi, tak jak Ireneusz Jeleń czy Marcin Kowalczyk jest regularnie pomijany przez Leo Beenhakkera przy powołaniach. "Ganca" stracił już nadzieję na zyskanie zaufania Holendra.

Seweryn Gancarczyk, który w sezonie 2006/2007 został wybrany najlepszym obrońcą Ukraińskiej Ekstraklasy jest przekonany, że i w tym roku będzie podstawowym piłkarzem Metalista Charków. 27-latek jest gwiazdą zespołu z przeszło półtorej milionowego miasta, który w ubiegłym sezonie zajął trzecie miejsce w ukraińskiej Wyszczej Lidze. Lepsze od drużyny Myrona Markiewicza były tylko zespoły Dynama Kijów i Szachtara Donieck. - Tegoroczny sezon na pewno zacznę w podstawowym składzie. Jestem o tym przekonany. Czuję się dobrze fizycznie, na wakacjach wypocząłem psychicznie. Jesteśmy z Metalistem po dwóch obozach przedsezonowych i jeszcze brakuje świeżości, ale ta przyjdzie na dniach. Ze zniecierpliwieniem czekamy na pierwszy mecz w Pucharze UEFA - mówi portalowi SportoweFakty.pl wychowanek Podkarpacia Pustynia.

Jeszcze miesiąc temu wydawało się, że urodzony w Dębicy piłkarz jest bliski przenosin do mistrza Szkocji Celticu Glasgow. Transfer jednak nie wypalił, bo Gancarczyk pojechał na testy do Glasgow nie mając przepracowanego okresu przygotowawczego i Gordon Strachan zrezygnował z Polaka. - W Celticu byłem na testach, ale nie byłem dobrze przygotowany. Oni byli w trakcie sezonu a ja przetrenowałem raptem tydzień na obozie w Emiratach Arabskich. Zdecydowanie słabiej wyglądałem pod względem motorycznym i fizycznym. Było to widać gołym okiem - relacjonuje.

Piłkarz przyznaje, że oprócz oferty z Celticu miał inne propozycje. - Były pewne propozycje, ale były mało konkretne. Kiedy dochodziło do rozmów to stawały one w martwym punkcie - opowiada. Według naszych informacji przed kilkoma dniami "Ganca " miał bardzo dobrą ofertę z rosyjskiego FK Moskwa jednak klub Mariusz Jopa nie dogadał się z Ukraińcami odnośnie kwoty odstępnego i sprawa ostatecznie upadła. - Była bardzo poważna oferta z klubu moskiewskiego. Jakiego nie powiem, ale zdradzę, że byliśmy już dogadani. Jakoś jednak sprawa upadła. Trudno, może coś jeszcze będzie - mówi w nadzieją w głosie.

Według różnych źródeł Gancarczyk jest wart od miliona do dwóch milionów euro. Sam zawodnik skłania się ku milionowi jednak zaznacza, że nie ma w kontrakcie klauzuli odstępnego i jego klub może zażądać każdej kwoty. - Dwa miliony chyba nie jestem wart, ale z tego co wiem to mój klub chciałby minimum milion euro. Jest to kwota rozsądna, ale nie mam klauzuli i Metalist może zażyczyć sobie każdych pieniędzy. W klubie nie będą mnie jednak trzymać na siłę, więc milion powinien wystarczyć - wyjaśnia.

Obrońca zespołu z Charkowa nie wyklucza również powrotu do polskiej ekstraklasy, bo, mimo iż w lidze ukraińskiej rozegrał prawie 100 spotkań to w Polsce nie zaliczył żadnego meczu na boiskach pierwszej ligi! - Myślałem o powrocie do Polski. Na pewno gra w Wiśle czy Legii to byłoby coś. Gdybym miał konkretną propozycję na pewno bym ją rozważył i nie miałbym wielkich wymagań. Chciałbym spróbować sił w Polsce i zobaczyć jak to wygląda od środka, bo kiedy wyjeżdżałem na Ukrainę nie miałem za sobą debiutu w pierwszej lidze. Fajnie byłoby wrócić, więc może jakaś oferta się pojawi - zastanawia się piłkarz.

Gancarczyk trzykrotnie występował z "orzełkiem " na piersi. Podczas towarzyskiego meczu z Rosją, na które 27-latek był powołany trener Leo Beenhakker posadził piłkarza na trybunach, czym rozwiał ostatnie nadzieje na regularnie występy w drużynie narodowej. - Z reprezentacją chyba dałem sobie spokój, oczywiście w cudzysłowie. Szczerze to nie myślę o kadrze. Jeżeli przyjdzie powołanie to oczywiście z wielką przyjemnością skorzystam, ale wielkich nadziei sobie nie robię - szczerze stwierdza. - Po meczu w Moskwie, kiedy graliśmy z Rosją i trener Beenhakker z niewiadomych dla mnie przyczyn posadził mnie na trybunach straciłem nadzieję - kończy Gancarczyk.

Komentarze (0)