- Odebraliśmy telefony od trenera Michała Probierza z Jagiellonii, czy trener Roberta Kasperczyka z Podbeskidzia. Bardzo konkretną ofertę wysłali działacze GKS-u Katowice. Legia Warszawa też złożyła ofertę, ale Ruch nie chciał nas puścić za mniej niż 400 tys złotych. Ruch już doszedł prawie do porozumienia z Górnikiem Zabrze, z którym ma zawarte porozumienie, w sprawie naszego transferu, ale wszystko toczyło się poza naszymi plecami. Wspólnie z menedżerem podjęliśmy decyzję, że na tę ofertę nie przystaniemy - mówią bracia Mak.
Kolejnym klubem, który chciał sprawdzić umiejętności bliźniaków z Suchej Beskidzkiej był Ruch Radzionków. - Zaproszono nas na testy, ale nie wyrazili na nie zgody działacze Ruchu - dodaje Michał Mak.
Tymczasem Michał i Mateusz Mak właśnie zakończyli obóz przygotowawczy z Cidrami w Cieszynie. W spotkaniu z trzecioligowym Pniówkiem Pawłowice Śląskie (1:1) na listę strzelców wpisał się Michał Mak. - Mamy do siebie z bratem sporo pretensji, że w poprzednim sezonie nie strzeliliśmy co najmniej trzech goli więcej. Pracujemy nad tym, aby w zbliżającym się sezonie poprawić tę statystkę - przyznaje Michał Mak.
Awans do ekstraklasy z Ruchu Radzionków jest możliwy, o czym najlepiej świadczy przeprowadzka Miłosza Przybyckiego do Polonii Warszawa. - Z Mikloszem razem mieszkaliśmy, a teraz nie ukrywamy, że chcielibyśmy do niego dołączyć. Mam na myśli poziom rozgrywek. Jesteśmy pewni siebie i uważamy, że poradzilibyśmy sobie i na tym poziomie. Zdajemy sobie jednak sprawę, że na taką szansę musimy jeszcze zapracować. Zobaczymy jak zbliżająca się runda nam wyjdzie, a spędzimy ją raczej w dalej w Ruchu Radzionków - dodał na zakończenie Mateusz Mak.