- Wykonano już drenaż, czyli bardzo ważną czynność. Położono kolejną warstwę w postaci ogrzewania murawy. Lada dzień pojawi się na nim piaseczek - będzie to ostatnia warstwa wegetacyjna. To będzie podłoże, gdzie przywieziona trawa będzie się ukorzeniała. Ma ona przyjechać 28 czerwca. Dzień później rozpoczęłoby się jej układanie. Potrwa to góra 2-3 dni. Wszystko przyjedzie w czterech tirach. Można rzecz, że będą one wypchane trawą po dach - uśmiecha się Jan Wawrzyniak z firmy Max Boegl, konsorcjum budującego stadion we Wrocławiu. Wiadomo, że trawa przyjedzie z węgierskiej farmy, ale to Austriacy są jej właścicielami. To oni wezmą za nią odpowiedzialność.
Cały czas trwa montaż krzesełek. Dziennie przybywa ich ponad 1000. Montaż jednego trwa około pięć minut, a docelowo na stadionie trzeba będzie wywiercić 100 tysięcy otworów pod siedziska. Jednak z krzesełkami wiąże się historia, której Max Boegl nie chciałby już przerabiać. Początkowo na wrocławskim stadionie miały być inne siedziska, ale wycofano je, ponieważ nie spełniały norm jakości. Teraz firma z Krosna jest dostawcą siedzisk.
Nowe krzesełka na wrocławskim stadionie / Fot. B.Zimkowski
- My do błędu nie przyznajemy się, bo kierowaliśmy się dobrą intencją. Krzesełka muszą spełnić pewne wymogi - m.in. trwałości. Nie mogą w łatwy sposób dawać się wyrwać. Kiedy zorientowaliśmy się wspólnie z inwestorem, że są co do tego wątpliwości, to wstrzymaliśmy zamówienie. Wyprodukowano parę tysięcy krzesełek. Podjęto decyzję, żeby zdemontować te co zamontowaliśmy. Hasłem wywoławczym przy tej inwestycji jest jakość i szybkość - tłumaczy Wawrzyniak i twierdzi, że Max Boegl nie zawinił: - Producent zapewniał nas, że nie będzie niespodzianek, ale niestety były - w negatywnym sensie. Nie chcieliśmy brnąć w to dalej. Mogliśmy prowadzić do dzisiaj spór czy one odpowiadają zamówieniu czy nie. To byłoby bez sensu. Dla nas historia z krzesełkami to już przeszłość. Nikt się nie żali, nikt nie roni łez. Była to taka maleńka wpadka, ale szybko się to z tym uporaliśmy.
30 czerwca stadion ma zostać oddany do użytkowania, ale wiadomo, że będzie potrzeba kolejnych 16 tygodni, aby oddać go "pod klucz". Nikt w konsorcjum nie ma wątpliwości, że terminy zostaną dotrzymane. - Muszę powiedzieć, że wszyscy menedżerowie firmy nie mają poczucia lęku. Nie jest tak, że wydarzenia nami zarządzają, tylko wręcz przeciwnie. Działamy według niemieckiego powiedzenia, które trzeba dobrze zinterpretować: pomału, ale pewnie. Stawiamy na jakość, żeby później jak najmniej poprawiać, zmieniać, co się w konsekwencji opłaca. Nie wpadamy w samozadowolenie i drzemkę. Codziennie pracuje na stadionie ponad 1000 osób. Zaczyna się też uruchamiać trzecia zmiana i będzie ona obejmowała głównie prace instalacyjne - dodaje Wawrzyniak.
Na stadionie pojawiło się też oświetlenie, ale nie jest jeszcze w pełni ukończone. Gotowe ma być na przełomie czerwca i lipca.