Myślałem, że ciąży na nas klątwa - komentarze po meczu Motor Lublin - Stal Stalowa Wola

Drużyna gości została... zamknięta w szatni, a organizatorzy długo nie potrafili znaleźć zapasowego klucza. To wydarzenie dopełniło ich rozgoryczenia po porażce 0:2, do której przyczyniły się błędy bramkarzy. Natomiast Motor cieszył się z miłego akcentu na koniec sezonu.

Sławomir Adamus (trener Stali): Motor widzi swoją szansę utrzymania w fakcie, że ktoś nie dostanie licencji. Był więc bardzo zdeterminowany, żeby go ktoś nie wyprzedził i dzięki temu wygrał. My graliśmy praktycznie o nic, do momentu straty bramki próbowaliśmy coś stworzyć. Po stracie gola drużyna nie miała wigoru i wiary w zmianę przebiegu spotkania. Było szarpanie, pojedyncze ruchy, ale jako zespół to już wtedy odpłynęliśmy. Cały rok można zapisać na plus, że potrafiliśmy ustabilizować sytuację kadrową i prezentować niezły II-ligowy poziom. Teraz przyjdzie moment, żeby zrobić kolejny krok do przodu. Liczę, że w przyszłym roku będziemy jeszcze wyżej niż w tym. Zmiana bramkarza nie była podyktowana stratą gola. Po prostu Paweł Socha wraca do Korony Kielce i tak umówiliśmy się, że on i Bartek zagrają po 45 minut, żeby godnie pożegnać się z klubem. Dla mnie obaj są równorzędnymi bramkarzami. Myślę, że przy stracie bramek nie mieli wiele do powiedzenia. Naprawdę nie mogę mieć zastrzeżeń do ich postawy.

Modest Boguszewski (trener Motoru): Ciągle liczyłem na drużynę. Kiedy były podawane suche wyniki poprzednich meczów, to wynikało z nich, że byliśmy gorsi. Graliśmy jednak dobrze, ale nie przekładało się to na rezultaty, ponieważ zabrakło soli piłkarskiej, czyli bramek. Co z tego, że komplementowali nas trenerzy innych drużyn? Teraz akurat udało nam się strzelić gole, chociaż nic tego nie zapowiadało. Po strzałach Temeriwskiego w słupek i w poprzeczkę myślałem, że cały czas ciąży na nas klątwa. Jednak dalsze minuty pokazały, że potrafimy grać i przede wszystkim strzelać bramki. Ważne, iż potrafiliśmy wykorzystać błędy Stali, ale nie było to wielkie prezenty. Kiedy zagęściliśmy środek, a w końcówce spróbowaliśmy zagrać z kontry, to kolejne sytuacje mieli Kycko i Prędota. Uważam, że chłopcy zasłużyli na to zwycięstwo.

Rafał Turczyn (pomocnik Stali): Nie wiem czy to jest rozluźnienie, czy każdy myślał o urlopach... W poprzednim meczu nasza gra też nie wyglądała zbyt dobrze. Motor wyszedł bardziej zmobilizowany i mocniej mu zależało. Ja miałem sytuację, którą powinienem wykorzystać i może mecz wyglądałby inaczej. Później głupio straciliśmy bramkę. W II lidze ten kto strzeli bramkę wygrywa, bo później ustawia się wagon zawodników na 20. metrze i ciężko jest cokolwiek zrobić. Dlaczego mamy mieć pretensje do bramkarzy? Cały zespół wychodzi na boisko. Może były błędy indywidualne, ale to cała drużyna ponosi odpowiedzialność za wynik.

Adrian Ligienza (pomocnik Motoru): Wcześniej mieliśmy złą passę, ale teraz ją przerwaliśmy. Bramkarze nie mieli nic do powiedzenia przy golach, które strzeliliśmy i cieszymy się ze zwycięstwa. To na pewno miła chwila na koniec. Teraz musimy liczyć na brak licencji dla jakiejś drużyny. Ja akurat żegnam się z tym klubem, to był mój ostatni mecz. Na pewno miło będę wspominał pobyt w Motorze. W Wiśle Kraków obowiązuje mnie jeszcze dwuletni kontrakt, ale będę gdzieś indziej szukał szansy, bo tam nie stawia się na młodzież. Będę starał się trafić do I ligi.

Oleksandr Temeriwski (pomocnik, strzelec obu bramek dla Motoru): To był mój najlepszy mecz w sezonie. Na zakończenie rozgrywek liczyły się dla nas wyłącznie 3 punkty. Cała drużyna grała dobrze i walczyła dla naszych najlepszych kibiców. Mogłem wcześniej strzelić pierwszą bramkę, ale trafiłem w słupek. Nie zawsze jednak sprzyja szczęście. Później poszedłem na dobicie, a w II połowie strzeliłem pod poprzeczkę po podaniu Fundakowskiego.

Komentarze (0)