Bezpieczeństwo na trybunach to priorytet - rozmowa z Izabellą Łukomską-Pyżalską, prezesem Warty Poznań

Dla Warty runda wiosenna ma jak dotąd wymarzony przebieg. Zieloni osiągają świetne wyniki, a na trybunach dopingują ich tłumy kibiców. Prezes Izabella Łukomska-Pyżalska jest zadowolona z takiego obrotu sprawy i już snuje plany na przyszłość.

Szymon Mierzyński: Warta jest liderem rundy wiosennej i właściwie już może być pewna utrzymania. Wszystko idzie zatem zgodnie z planem...

Izabella Łukomska-Pyżalska: Jestem bardzo zadowolona, bo cel, jaki sobie założyliśmy, jest już bliski realizacji. Do zakończenia sezonu pozostało wprawdzie sporo meczów, ale patrząc na to co prezentujemy do tej pory, mogę być optymistką.

Czy spodziewała się pani, że Warta tak szybko wywinduje się do środka tabeli? Po rundzie jesiennej sytuacja w tabeli była wręcz katastrofalna...

- Zaczynaliśmy rok w strefie spadkowej i nie da się ukryć, że wyzwanie było duże. Cieszę się jednak, że wszystko potoczyło się w tak dobrym kierunku. Ostatnie wyniki pozwoliły nam odetchnąć. Nie ukrywam jednak, że chciałabym, aby zespół grał podobnie także w końcowej fazie rozgrywek, gdy będziemy już pewni uniknięcia spadku. Utrzymanie to jedno, ale trzeba również zająć najwyższe możliwe miejsce.

Po drodze zdarzyły się dwie porażki z rzędu - z Flotą Świnoujście i Pogonią Szczecin. Czy nie pojawił się wówczas moment strachu lub zwątpienia i myśl, że walka z nożem na gardle może potrwać bardzo długo?

- Myślę, że to nie był aż tak wielki problem. Nikt przecież nie zakładał, że wygramy wszystkie spotkania. To niemożliwe. Futbol raczej nie zna takich przypadków. Liczyłam się z tym, że porażka w końcu nadejdzie. To nie zmienia mojego nastawienia. Jestem zadowolona, bo w większości meczów wypadaliśmy dobrze. Oby tak dalej.

Czy coś panią zaskoczyło w trakcie rundy wiosennej, nie tylko pod względem sportowym?

- Przekonałam się, iż w piłce nożnej nie zawsze jest tak, że solidne przygotowania czy umiejętności indywidualne zawodników muszą iść w parze z wynikiem. Trzeba mieć trochę szczęścia, bo czasem można grać naprawdę dobrze, a jednak przegrać ze słabszym rywalem. Taki jest urok futbolu i chyba to nas w nim najbardziej pociąga.

Była pani obecna na kilku wyjazdowych meczach Warty. Czy to oznacza, że pokusa oglądania swojej drużyny jest tak duża?

- Oczywiście. Staram się wspierać zespół, a także wszystkiego pilnować i mieć pełną wiedzę na temat gry piłkarzy.

Największym wydarzeniem rundy wiosennej jeśli chodzi o Wartę jest chyba frekwencja... Przed wznowieniem rozgrywek mówiła pani, że 5 tys. kibiców na każdym spotkaniu będzie zadowalające, tymczasem okazało się, że zainteresowanie jest kilkakrotnie wyższe.

- Przyznam, że byłam pod wrażeniem zwłaszcza na pierwszym meczu z GKS Katowice. Frekwencja przerosła moje najśmielsze oczekiwania. Cieszy mnie to niezmiernie, zwłaszcza że na trybunach pojawia się sporo rodzin z dziećmi. To chyba najbardziej pozytywne zjawisko.

Po wydarzeniach w Bydgoszczy tematem numer jeden w polskim futbolu jest walka z chuligaństwem stadionowym. Co pani zdaniem należy zrobić, by tą patologię wyeliminować?

- Jeśli chodzi o Wartę, to od samego początku swojej działalności w tym klubie zapraszałam na mecze przede wszystkim rodziny. Dążę do tego, by na trybunach pojawiało się jak najwięcej dzieci, a także kobiet. Kształtujemy publiczność w taki sposób, by ryzyko wystąpienia niepożądanych zjawisk było zminimalizowane. Bezpieczeństwo na stadionie to absolutny priorytet i mogę zapewnić, że zrobię wszystko, by nikt nie bał się przychodzić na nasze spotkania.

Czy skalkulowała już pani ceny biletów na przyszły sezon?

- Ten proces trwa. Przy wydawaniu wejściówek kibice otrzymują specjalne ankiety. Mogą tam określić, jakie ceny byłyby dla nich satysfakcjonujące. Na pewno przyjście na mecz Warty nie będzie dużym wydatkiem. Wprowadzimy bilety rodzinne, które będzie można nabyć za atrakcyjną cenę. Tego rodzaju kart wstępu chcielibyśmy zresztą rozprowadzać jak najwięcej.

Zanim objęła pani stery w Warcie, bilet normalny kosztował 15 zł. Czy jesienią stawki będą podobne?

- Jeszcze nie jestem w stanie odpowiedzieć na to pytanie. Cały czas pracujemy nad przygotowaniem odpowiedniej oferty. Powtarzam jednak: ceny na pewno nie będą wygórowane.

Jak duży procent obecnej publiczności uda się pani zdaniem zatrzymać na kolejny sezon?

- Zdaję sobie sprawę, że mimo wszystko trudno porównywać wstęp darmowy do płatnego. Jestem jednak dobrej myśli, przy odpowiedniej polityce cenowej ubytek kibiców nie powinien być duży. Nie chciałabym prorokować, ale bardzo liczę na to, że frekwencja nadal będzie wysoka.

Ważne jest chyba, żeby każde spotkanie miało sporą stawkę. Jeśli Warta będzie walczyć o awans, to ten warunek zostanie spełniony i wówczas łatwiej będzie ściągnąć na trybuny kibiców...

- Taki cel zostanie postawiony i będziemy się starać o wejście do ekstraklasy. Nie wiem czy uda nam się zrealizować to już w przyszłym sezonie, ale zapewniam, że chcemy awansować.

Jaka jest pozycja Bogusława Baniaka? Czy jeśli zespół zachowa wysoką formę do końca sezonu, to szkoleniowiec może być pewny pozostania w klubie na kolejne rozgrywki?

- Przyznam, że nie zastanawiałam się jeszcze nad tym, co będzie latem. Do końca rundy pozostało sporo meczów i mamy czas na przeprowadzenie analizy. Prowadzimy już pewne działania, rozglądamy się za wzmocnieniami. Z pracy sztabu szkoleniowego jestem zadowolona, trudno zresztą, żeby było inaczej przy tak dobrych wynikach. Zimą doszło przecież do wielu roszad, a mimo to drużyna jest zgrana. Trenerzy stanęli na wysokości zadania.