Zimą Śląsk Wrocław nie dokonał poważnych wzmocnień. Odbija się to teraz na drużynie, gdy kontuzjowani są podstawowi zawodnicy. Na konferencji prasowej po meczu z Polonią Bytom mówił o tym szkoleniowiec WKS-u. - Pozwoliłem sobie policzyć. My punkty straciliśmy z drużynami z ostatniej piątki. Jest to kilkanaście punktów. Mogę powiedzieć wprost - w grudniu trzeba było dokonać takich wzmocnień, żeby uciec tym drużynom, które będą walczyć o utrzymanie, a wzmocnić tych zawodników, którzy mają ambicje grać trochę lepiej jak o utrzymanie czy środek tabeli. Wtedy można byłoby zadać pytanie czy to była decyzja dotycząca przyszłego sezonu. Nie ukrywam, że byłem za tym, aby rozpocząć właśnie te zmiany od grudnia. Znając życie piłkarskie, trenerskie robiąc takie coś w najbliższym czasie w lipcu, by następny sezon był rewelacyjny to gratuluję optymizmu - mówił Orest Lenczyk.
- Średnia wieku zawodników jest ponad 27 lat. Mogę zapytać co się dzieje z przedziałem wieku 20-23, bo na tym się powinno budować. Ci, którzy są z Wrocławia doskonale wiedzą, że od wielu miesięcy mamy takich zawodników, na których nie wiem, czy położono wcześniej krzyżyk, ale ciągle mają kontrakty i pukają najpierw do formy, a potem do wejścia na boisko. Wygląda to tak, jak wygląda. Ja bym absolutnie nie kopał tych zawodników, w tym sensie, że tylko pretensje, przede wszystkim dlatego, że Śląsk jest na tym miejscu, na którym jest, dzięki tym zawodnikom - kontynuował doświadczony szkoleniowiec.
- Zastanawiam się dlaczego to się nazywają wzmocnienia. Powtarzam to po kimś. Powiem wprost - prawdę powiedziawszy ja nie miałem żadnego wpływu na transfery, które zostały dokonane. Zastanawiam się czy w pewnym momencie nie uznano, że ta drużyna i tak się uratuje w ekstraklasie, a mistrzem nie będzie. Mogę domniemywać dlaczego tak, ale jak nie wiadomo o co chodzi, to zawsze chodzi tylko o jedno - jasno podsumował opiekun Śląska Wrocław.