Wilk dał punkt Koronie - relacja z meczu Korona Kielce - Wisła Kraków

Korona Kielce zremisowała na własnym stadionie z Wisłą Kraków. Piłkarze Białej Gwiazdy trzy punkty stracili już w doliczonym czasie. W 93. minucie samobójczym trafieniem popisał się Cezary Wilk - eks-Koroniarz.

Na to spotkanie kibice piłkarscy ostrzyli sobie zęby. Wiadomo, że Korona zawsze gra dobrze w spotkaniach z Wisłą Kraków, a piłkarze Białej Gwiazdy wiosną w rozgrywkach ligowych prezentują się bardzo dobrze. Oczekiwano więc dobrego meczu i ci co oglądali tą potyczkę nie mogą być zawiedzeni. Ale po kolei...

Spotkanie z animuszem rozpoczęli podopieczni Roberta Maaskanta. Już w 5. minucie Dragan Paljić zagrał do Patryka Małeckiego, ten tuż sprzed pola karnego strzelił z woleja i piłka odbiła się od poprzeczki. Chwilę później dobrą okazję mogli mieć złocisto-krwiści, ale Maciej Korzym zamiast strzelać szukał lepiej ustawionego partnera. Takiego nie znalazł i futbolówkę przejęli goście.

Wiślacy cały czas dążyli do objęcia prowadzenia i swego celu dopięli w 12. minucie. Małecki wstrzelił piłkę w pole karne, przepuścił ją Andraz Kirm, a Cwetan Genkow już spokojnie umieścił w bramce. Mecz pod dyktando zawodników Białej Gwiazdy jeszcze przez kilka minut, ale później inicjatywę przejęli gospodarze. W 33. minucie arbiter spotkania po faulu na Pawle Sobolewskim odgwizdał "jedenastkę" dla kielczan. Do piłki podszedł Edi i... jego intencje wyczuł Sergei Pareiko, który obronił strzał. W końcówce pierwszej połowy trwała istna ofensywa piłkarzy Marcina Sasala, ale przed przerwą gospodarzom wyniku nie udało się już zmienić. - W pierwszej połowie nie graliśmy zbyt dobrze, w zasadzie tylko przez 10 minut jakoś to wyglądało - mówił po meczu Maaskant.

Po kilku minutach gry w drugiej połowie sędzia znów odgwizdał rzut karny - tym razem za zagranie ręką w polu karnym jednego z piłkarzy Korony. Na wykonanie "jedenastki" zdecydował się Patryk Małecki i... znów piłka nie zatrzepotała w siatce. Uderzenie piłkarza Wisły obronił Zbigniew Małkowski, który sekundy później dobrze zachował się jeszcze przy dobitce Genkowa.

Parę minut po tym wydarzeniu na boisku prawie doszło do bijatyki pomiędzy zawodnikami obu drużyn. Ostatecznie arbiter pokazał trzy żółte kartki - w tym jedną dla Radosława Sobolewskiego, który na swoim koncie miał już jedną kartę w takim kolorze. Kapitan Wisły musiał więc opuścić plac gry. - Moim zdaniem wykluczenie Sobolewskiego nie było właściwe. Jeśli patrzeć w ten sposób, powinno być więcej czerwonych kartek i to nie po naszej stronie - stwierdził Maaskant.

To nie był jednak koniec emocji w tym spotkaniu. W 65. minucie po wzorowej akcji Maor Melikson kapitalnie dograł do Genkowa, który tylko dostawił nogę i podwyższył prowadzenie Białej Gwiazdy. Wydawało się, że już jest po meczu, ale nic bardziej mylnego. Ledwie 180 sekund później kontaktowego gola dla złocisto-krwistych strzelił Korzym, który popisał się bardzo silnym uderzeniem z woleja.

Znów upłynęło ledwie trzy minuty i Wiślacy, a dokładniej Genkow, powinni podwyższyć prowadzenie. Napastnik Białej Gwiazdy od połowy boiska biegł sam na bramkę Korony. Przed sobą miał tylko Małkowskiego i postanowił go przelobować. Uczynił to w taki sposób, że trafił w słupek!

Kielczanie do końca spotkania walczyli o kolejnego gola. Nie przeszkodziła im nawet druga żółta czyli czerwona kartka dla Piotra Malarczyka. - Graliśmy naprawdę z wielkim zaangażowaniem, mieliśmy dużo dośrodkowań i 18 strzałów, stworzyliśmy mnóstwo sytuacji. Chciałem podziękować zespołowi, który zagrał świetne spotkanie pod względem charakteru i walki. Nawet w najtrudniejszym momencie za wszelką cenę chciał odwrócić mecz - komentował Sasal. Ataki gospodarzy skutek przyniosły już w ostatnich sekundach doliczonego czasu gry. Z rzutu wolnego z około 23 metrów strzelał Aleksandar Vuković. Piłka odbiła się od głowy Cezarego Wilka i wpadła obok kompletnie zaskoczonego bramkarza. - Skończyło się na naszym pechu - Czarek Wilk zaliczył samobója. To chyba jego pierwszy gol dla Korony? - pytał Maaskant. Wilk do Wisły trafił właśnie z Korony, a jesienią wpisał się na listę strzelców w meczu tych obu drużyn.

Ostatecznie spotkanie zakończyło się remisem 2:2. Poziom widowiska i jego dramaturgia nikogo nie mógł rozczarować. Oby więcej takich meczów w naszym kraju. - W polskiej lidze trudno sięga się po zwycięstwa - podsumował Maaskant.

Korona Kielce - Wisła Kraków 2:2 (0:1)

0:1 - Genkow 12'

0:2 - Genkow 65'

1:2 - Korzym 68'

2:2 - Wilk (sam.) 90 + 3'

W 34. minucie Edi (Korona) nie wykorzystał rzutu karnego - Pareiko obronił

W 52. minucie Małecki (Wisła) nie wykorzystał rzutu karnego - Małkowski obronił

Składy:

Korona: Małkowski - Malarczyk, Hernani, Stano, Lisowski, Paweł Sobolewski, Vuković, Lech (85' Jovanović), Korzym (72' Da Silva), Edi (76' Tataj), Niedzielan.

Wisła: Pareiko - Cikos, Chavez, Jaliens, Paljić, Małecki (61' Wilk), Radosław Sobolewski, Jirsak, Melikson (89' Łobodziński), Kirm, Genkow (75' Siwakow).

Żółte kartki: Niedzielan, Malarczyk, Korzym, Vuković (Korona) oraz Radosław Sobolewski (Wisła).

Czerwone kartki: Radosław Sobolewski (Wisła) / 57' - za drugą żółtą/ oraz Malarczyk (Korona) / 78' - za drugą żółtą.

Sędzia: Dawid Piasecki (Słupsk).

Oceny drużyn:

Korona Kielce: 3,5 - Kielczanie źle zaczęli, ale później grali już coraz lepiej. Nie wykorzystali jednak wielu okazji - w tym rzutu karnego.

Wisła Kraków: 3,5 - Wisła dobrze natomiast zaczęła, ale później nie było już tak kolorowo. Zawodnicy Białej Gwiazdy pokonaliby jednak kielczan, gdyby Małecki wykorzystał rzut karny, Genkow zdobył gola w sytuacji sam na sam, a Wilk nie trafiłby do własnej bramki.

Źródło artykułu: