Jak filigranowi zawodnicy radzą sobie w I lidze?

Nie od dziś wiadomo, że w rywalizacji I-ligowej dominuje futbol siłowy, a głównym atutem są warunki fizyczne. Na boiskach zaplecza ekstraklasy nie brakuje jednak filigranowych zawodników. Jak oni radzą sobie z twardo grającymi rywalami? Opowiedział o tym pomocnik Warty, Artur Marciniak.

"Alu" ma 178 cm wzrostu i waży nieco ponad 70 kg. Postura nie predestynuje go zatem do walki wręcz, jaka często ma miejsce na I-ligowych boiskach. Mimo to 24-letni pomocnik ma pewne miejsce w składzie Zielonych i zdobył zaufanie trenera Bogusława Baniaka.

Artur Marciniak wystąpił wiosną w trzech meczach ligowych, a zdecydowanie najtrudniejsze zadanie miał tydzień temu w Łodzi, gdzie wraz z Alainem Ngamayamą musiał zneutralizować środkową linię lidera rozgrywek. Radził sobie bardzo pewnie, wykorzystując zwłaszcza walory czysto piłkarskie. Niejednokrotnie jednak był bezpardonowo atakowany przez rywali. Jak radzić sobie z tak agresywnym stylem? - Zdaję sobie sprawę, że nie jestem typem piłkarza, który może sobie pozwolić na równorzędną walkę z niektórymi przeciwnikami, ale te ubytki staram się rekompensować np. dobrą grą kombinacyjną. Warta stosuje ustawienie, w którym obok mnie jest drugi defensywny pomocnik, zazwyczaj Alain Ngamayama, Marcin Wojciechowski albo Maciej Scherfchen. To są gracze, którzy mają lepsze warunki fizyczne i trener dostosowuje do tego taktykę. Oni w większym stopniu odpowiadają za pracę w destrukcji, natomiast ja gram bliżej Piotra Reissa i konstruuję akcje ofensywne - powiedział były zawodnik Lecha Poznań i PGE GKS Bełchatów.

Mimo filigranowej postury, Marciniak podejmuje walkę z przeciwnikami. - Nigdy nie odstawiam nogi, choć nie zawsze uda mi się wygrać pojedynek bark w bark. Pracuję w odbiorze tak jak każdy. Muszę starać się przepchnąć rywala, skoczyć do głowy i zrobić wszystko, by nie stracić piłki. Żeby w takich warunkach nie dać się stłamsić, trzeba być dynamicznym i szybko podejmować decyzje - dodał.

Z postawy 24-letniego pomocnika bardzo zadowolony jest trener Bogusław Baniak. - Artur sam wypracował sobie miejsce w środkowej strefie boiska, bo przecież wcześniej wielokrotnie był ustawiany na boku obrony. Zimą widzieliśmy, że ma nieprzeciętne umiejętności techniczne, jest dobrym strategiem, ponadto potrafi grać z pierwszej piłki. Właśnie dlatego zdecydowaliśmy, że będziemy wystawiać go bliżej Piotra Reissa. Myślę, że w sobotnim meczu z KSZO, który rozegramy już na dobrej murawie, wiele będzie zależeć właśnie od Artura i jego kreatywności w środku pola. Nasi najbliżsi rywale grają takim samym systemem jak my. Ta drużyna, która będzie lepiej organizować grę, opanuje środek boiska - stwierdził opiekun Zielonych.

Komentarze (0)