Chcemy Ruchowi popsuć to święto - rozmowa z Adamem Banasiem, kapitanem Górnika Zabrze

O pięć punktów w rundzie wiosennej wzbogacił swoje konto Górnik Zabrze. W czwartej kolejce rundy rewanżowej Trójkolorowi zmierzą się w Wielkich Derbach Śląska z Ruchem w Chorzowie. - Chcemy Ruchowi popsuć to święto - zapowiada Adam Banaś, kapitan drużyny 14-krotnych mistrzów Polski.

Marcin Ziach: Mimo przedmeczowych aspiracji musicie zadowolić się remisem z outsiderem

Adam Banaś: Z każdego punktu trzeba się cieszyć. Na pewno pozostaje niedosyt. Tym bardziej, że graliśmy na własnym stadionie, gdzie przy pomocy naszych kibiców powinniśmy regularnie wszystkich ogrywać. Nie ma co teraz załamywać rąk. Dopisujemy jeden punkcik i walczymy dalej.

Jedynie przez pierwsze dwadzieścia minut Górnik przypominał tego, z meczu z Zagłębiem Lubin.

- Nie wiem co się z nami stało, bo na początku spotkania nic nie wskazywało na to, by w tym meczu miało coś pójść nie po naszej myśli. Będziemy przez kolejne dni ten mecz analizowali i na pewno trener wytknie nam wszystkie niezrealizowane na boisku przedmeczowe założenia. W piątek czekają nas Wielkie Derby i ten mecz będzie siedział nam w głowach od poniedziałku.

Dało się w szatni odczuć rozprężenie po zeszłotygodniowym pogromie?

- Właśnie nie. Widać było, że chłopaki bardzo chcą wygrać kolejne spotkanie a nie tylko chlubić się zwycięstwem nad Lubinem. Woli walki nam nie brakowało i nastawiliśmy się na bardzo ciężkie spotkanie. Przegrywaliśmy w tym spotkaniu i zdołaliśmy doprowadzić do wyrównania, więc z tego punktu powinniśmy być zadowoleni, ale niedosyt jest wielki.

To twój drugi remis z Arką w Zabrzu.

- Widać, że Arka dobrze się czuje przy Roosevelta. Przed dwoma laty też zremisowaliśmy 2:2 i dwa razy musieliśmy gonić wynik, ale ten mecz, podobnie jak piątkowy to już historia. Przed nami Wielkie Derby, a potem mecz w Zabrzu z Cracovią. Terminarz jest sprzyjający i trzeba z niego wycisnąć jak najwięcej punktów.

Górnik z Arką nie wygrał od pięciu lat i przez najbliższe pół roku na pewno nie wygra.

- Co tydzień mamy jakąś passę do przełamania. Przed tygodniem udało nam się po raz pierwszy od lat pokonać Zagłębie, tym razem nie udało się z Arką. Jakbyśmy tak chcieli co tydzień przełamywać te passy, to byłoby fajnie, ale i za kolorowo czasami. Ten remis to dla nas taki mały zimny prysznic, który po meczu z Zagłębiem znowu sprowadza nas na właściwe tory. Myślę, że takie orzeźwienie przed ważnym meczem z Ruchem nam nie zaszkodzi.

Kolejny mecz i kolejna twoja bramka. Tym razem już nie ma wątpliwości, że piłka wpadła do siatki.

- Cieszy kolejne trafienie, ale martwi to, że straciliśmy dwie, bo założenia na to spotkanie mieliśmy troszkę inne. Bardziej smuci mnie to, że daliśmy sobie łatwo wbić dwie bramki, niż to że ja znowu strzeliłem. Nie pozostaje nam jednak nic innego jak cieszyć się z tego punktu, bo Arka postawiła nam bardzo trudne warunki.

Przy Cichej też masz zamiar trafić do siatki?

- Chciałbym przede wszystkim z Ruchem wygrać. Zapowiada się naprawdę fajny mecz i dobrze by było dopisać na swoje konto kolejny komplet punktów. Dwa lata z rzędu królujemy na Śląsku, więc dlaczego mielibyśmy tej passy nie podtrzymać dłużej.

W Chorzowie do zdobycia będą też tylko i aż trzy punkty.

- Wielkie Derby to jest całkiem inne spotkanie. Motywacja przed tym meczem będzie już od poniedziałku. W naszej szatni też będzie sprężarka, bo to nie będzie zwykły mecz o ligowe punkty. Oba zespoły będą maksymalnie zdeterminowane, żeby to spotkanie wygrać. Ruch ma w tabeli ciężką sytuację i na pewno będą chcieli za wszelką cenę to spotkanie wygrać i podtrzymać dobrą passę po meczu z Bełchatowem, ale my jedziemy do Chorzowa po trzy punkty i chcemy Ruchowi popsuć to święto.

Schodzisz z boiska z szytą wargą. Kolejna bokserska kontuzja do kolekcji?

- Coś w tym jest (śmiech). Przy ostatnim stałym fragmencie gry Noll poszedł troszkę nieprzepisowo nie na piłkę, a na moją głowę i znowu mam na ciele sześć szwów, ale to jest nieistotne. Ważne, że obok szwów do swojej kolekcji mogę dopisać kolejny punkt zdobyty na boiskach ekstraklasy.

Ile szwów byłoby dla ciebie warte zwycięstwo w Chorzowie?

- Ciężkie pytanie (śmiech). Szczerze mówiąc wolałbym być zdrowy i wygrać ten mecz, ale czasem punkty zdobyte na boisku trzeba okupić zdrowiem i to się właśnie opłaca. W Wielkich Derbach wolałbym zakończyć mecz bez szwów, ale z trzema punktami.

Komentarze (0)