W pierwszym składzie Zagłębia pojawił się tylko jeden z nowych nabytków. David Solomon Abwo miał szarpać na skrzydłach. Jak pokazał mecz - rzeczywiście tak było. W Koronie po prawej flance biegał z kolei Sander Puri, nowy zawodnik w ekipie Marcina Sasala. W ataku duet, który jesienią był trudny do zatrzymania: Edi Andradina oraz Andrzej Niedzielan.
Od początku przewagę osiągnęło Zagłębie. Bardzo szybko zdobyło bramkę, bo już szóstej minucie. Dawid Plizga dośrodkował w pole karne z rzutu wolnego, Csaba Horvath uderzył piłkę głową. Zbigniew Małkowski sparował ją do boku, ale dopadł do niej Michał Stasiak i z najbliższej odległości pokonał bramkarza Korony.
60 sekund później w pole karne gospodarzy wpadł Niedzielan. Zdołał oddać strzał, który powędrował wysoko w górę. Chwilę później było już jednak 1:1. Paweł Golański dośrodkował futbolówkę z prawej strony, a niekryty Niedzielan pokonał Bojana Isailovicia. Jak się później okazało, była to ostatnia akcja kielczan w pierwszej połowie.
Do ataków zabrali się dwukrotni mistrzowie Polski. Świetną partię rozgrywał Abwo. W 24. minucie mógł zdobyć bramkę. Kapitalnie przyjął piłkę na klatkę piersiową będąc już w polu karnym gości, Następnie przerzucił ją nad Małkowskim. W ostatniej chwili futbolówkę na korner wybili obrońcy Korony.
Natarcie Miedziowych trwało i po raz drugi na listę strzelców mógł wpisać się Stasiak. Uderzył mocno z 14. metrów i Małkowski musiał sparować piłkę do boku. Kolejne minuty należały do Pawłowskiego i Bartosza Rymaniaka. Obaj uderzali po dwa razy, ale za każdym razem niecelnie. Do przerwy wynik nie uległ już zmianie.
Druga połowa była dużo słabsza. Korona wyżej atakowała swoich rywali i Miedziowi nie mieli już tyle swobody. Nie stwarzali sobie okazji strzeleckich, jak w pierwszej połowie i rzadziej gościli w polu karnym Korony. Kielczanie również nie potrafili zmusić do interwencji Isailovicia.
Nieco mniej aktywny był Abwo, ale później okazało się, że grał z kontuzją i w końcu poprosił o zmianę. Tak czy siak Nigeryjczyk był jednym z najlepszych zawodników na boisku. W 67. minucie po jego dośrodkowaniu zakotłowało się pod bramką Korony, lecz strzały lubinian zostały zablokowane.
Trenerzy dokonywali zmian, ale na niewiele się one zdały. Obraz drugiej połowy nadal nie przypominał tego z pierwszej. Brakowało sytuacji do zdobycia bramki. Siedem minut przed końcem drugą żółtą kartkę i w konsekwencji czerwoną dostał Aleksander Vukovic. Korona cofnęła się do obrony i tam oczekiwała na ataki Miedziowych. Mogła stracić bramkę po technicznym strzale Łukasza Hanzela. Był on jednak minimalnie niecelny.
Kielczanie starali się skontrować gospodarzy. Wynik nie uległ jednak zmianie. - To cenny remis i należy szanować ten punkcik, bo może nam się on przydać - powiedział po meczu trener gości Marcin Sasal. Marek Bajor potwierdził słowa szkoleniowca przeciwników: - Z przebiegu meczu wynik jest sprawiedliwy. Nie krzywdzi żadnej z drużyn.
KGHM Zagłębie Lubin - Korona Kielce 1:1 (1:1)
1:0 - Stasiak 6'
1:1 - Niedzielan 10'
Składy:
KGHM Zagłębie: Isailović - Rymaniak, Stasiak, Horvath, Kocot, Hanzel, Dąbrowski, Pawłowski, Abwo (77' Rakels), Plizga, Djokić (66' Woźniak).
Korona: Małkowski - Golański, Hernani, Stano, Mijajlović, Korzym (56' Sobolewski), Jovanović, Vuković, Puri (79' Lisowski), Edi, Niedzielan (86' Tataj).
Żółte kartki: Jovanović, Vuković (Korona) oraz Djokić (Zagłębie).
Czerwona kartka: Vuković /83'/ - za drugą żółtą.
Sędzia: Hubert Siejewicz.
Widzów: 5812.
Oceny drużyny Zagłębia Lubin - 3,5. W pierwszej połowie wyglądało to obiecująco. W drugiej Miedziowi spuścili z tonu i nie zdołali przechylić szali zwycięstwa na swoją korzyść.
Ocena drużyny Korony Kielce - 3,5. Korona w Lubinie nie zaprezentowała się nadzwyczajnie, ale zdobyła cenny punkt, z którego była po meczu zadowolona. Obaj trenerzy uznali, iż jest to wynik sprawiedliwy.