Nie zagraliśmy ani jednego meczu w optymalnym składzie - rozmowa z Markiem Bajorem, trenerem Zagłębia Lubin

Już tylko kilka dni dzieli nas od inauguracji rundy wiosennej ekstraklasy. Marek Bajor przygotował KGHM Zagłębie Lubin do rozgrywek, ale wciąż waha się, co do składu. W wywiadzie dla SportoweFakty.pl przyznał, że nie planuje już żadnych transferów.

Bartosz Zimkowski: Zagłębie jest już w stu procentach przygotowane do rundy wiosennej?

Marek Bajor: Sądzę, że tak. Dwa obozy, na których byliśmy w Grodzisku i w Turcji, miały sprawić, że będziemy przygotowani. Teraz w Polsce najlepszych warunków nie mamy i to, co mieliśmy zrobić, to już zrobiliśmy podczas zgrupowań i sparingów. Teraz pozostało doszlifowanie pewnych rzeczy, bo tak jak przed chwilą mówiłem - w takich warunkach atmosferycznych niewiele można zrobić. Będziemy trenowali na sztucznej nawierzchni, więc mimo wszystko coś będzie można poprawić.

Do końca tygodnia będziecie trenować tylko na powietrzu?

- Nie mamy w planach zajęć w sali. Będziemy trenowali na boisku.

Skład na Koronę ma pan już w całości w głowie, czy jeszcze pozostają jakieś wątpliwości?

- W większości tak, ale są jeszcze dwie pozycje, nad którymi zastanawiam się.

Piłkarze wiedzą kto zagra?

- Nie do końca wiedzą kto wyjdzie w pierwszym składzie, ponieważ podczas sparingów mieszaliśmy trochę składem. Szukaliśmy różnych ustawień personalnych. Nie zagraliśmy ani jednego meczu w optymalnym składzie. Wszyscy mieli szansę pokazania się, udowodnienia swojej wartości i przydatności. Jedni zdali egzamin w większym stopniu, inni w mniejszym. Ogólnie to mogę być zadowolony z podejścia i zaangażowania.

Wygraliście większość sparingów. To dobry prognostyk czy nie bierze pan tych wyników tak bardzo do serca?

- Fajnie się wygrywa, ale z drugiej strony pracowaliśmy nad innymi elementami i tak jak już mówiłem - dostali szansę wszyscy zawodnicy. Graliśmy czasami w jednym dniu po dwa mecze. Chodziło po prostu oto, żeby każdy grał po 90 minut. Chciałem mieć przegląd kadry, którą posiadam, jak wyglądają poszczególni zawodnicy w meczach z mocniejszymi przeciwnikami i słabszymi.

Jednym z wyróżniających się zawodników był Duszan Djokić. Serb jesienią rozczarował na całej linii.

- Na pewno pod względem fizycznym wygląda dużo lepiej niż przechodził do nas latem tamtego roku. Widzimy to wszyscy. Ostatnio w sparingach zawodziła jego skuteczność, chociaż miał sytuacje do strzelenia bramki. Mam nadzieję, że w pewnym momencie "odpali" i będzie to już na starcie rundy wiosennej.

Traore nadal zawodzi?

- Cały czas nie może odnaleźć formy. Stara się chłopak, ale wychodzi jak wychodzi. Liczymy na każdego. Traore wcześniej pokazał, że potrafi grać w piłkę, więc cały czas mamy nadzieję, że znów zacznie strzelać bramki. Dużo będzie zależało od tego, jak podczas ligi będzie wyglądał Djokić czy Woźniak. Tylko skuteczność będzie decydowała o tym, których z nich będzie grał.

Jaką rolę widzi pan dla Denissa Rakelsa?

- To jest młody zawodnik, który dopiero przyszedł i patrzy jak to wszystko wygląda. Porównanie ligi łotewskiej do naszej ekstraklasy wypada korzystniej dla Polski. Sam podkreśla, że jest tutaj zdecydowanie wyższy poziom i inaczej pracuje. Jest perspektywiczny, więc nie chcemy go od razu rzucić na głęboką wodę. Był w kadrze na każde spotkanie i na pewno będzie dostawał szanse. W tym ustawieniu, który my preferujemy, ciężko będzie mu grać jako wysuniętemu napastnikowi. Będziemy jednak próbować go w różnych ustawieniach i zobaczymy, jak będzie sobie radził. Wszystko będzie zależało od niego. Będzie musiał przywyknąć, że będzie miał do wykonania inne założenia taktyczne niż na Łotwie. Powoli przystosowuje się i na pewno nie jest mu łatwo, bo ma u nas więcej zadań defensywnych. Jeśli będzie chciał grać, to musi przywyknąć do naszego stylu gry.

To typowa "dziewiątka", czy lubi też cofnąć się po piłkę i ją rozegrać?

- Chcemy właśnie, żeby potrafił cofnąć się po nią, powalczyć. Do takiego stylu go przekonujemy. On nigdy nie grał w takim ustawieniu. Na Łotwie występował w ataku z partnerem i zwykle był cofnięty. My jednak w niego wierzymy. W sparingach pokazał, że ma potencjał. Potrzebuje trochę czasu, ponieważ zmiana otoczenia też miała na niego jakiś wpływ.

Dominykas Galkevicus będzie grał obok Mateusza Bartczaka?

- Zobaczymy. Jest środkowym pomocnikiem i jeśli będzie zdrowy to ma szansę na powalczenie o pierwszy skład. Ostatnio doznał kontuzji i dlatego nie mógł grać. Od wtorku ma jednak wrócić do pełnych treningów. Na pewno jest to człowiek, który musi nam pomóc, ponieważ po to go ściągaliśmy.

To prawda, że posiada takie mocne "kopyto", jak to można było zobaczyć na filmikach w interencie?

- Ma uderzenie. Korzysta z tego w mniejszym lub większym stopniu i liczmy na to, że będzie potrafił tak zdobyć bramkę. Oprócz tego potrafi jeszcze poderwać kolegów do walki na odpowiednim poziomie. W sparingach wyglądał w jednym meczu dobrze, w drugim trochę gorzej. Każdy z zawodników potrzebuje trochę czasu, ale z drugiej strony zdajemy sobie sprawę, że nie ma go za wiele.

Dokonaliście trzech wzmocnień. Można spodziewać się jeszcze czwartego?

- Raczej o wzmocnieniach to na chwilę obecną jest bardzo ciężko mówić. Mamy już odpowiedni skład i jeśli ktoś nowy doszedłby to potrzebowałby czasu na "złapanie" stylu w jakim gramy. Nie ma więc co kombinować.

W meczu z Koroną kto oprócz Grzegorza Bartczaka nie będzie mógł zagrać?

- Reina i Costa. Kolumbijczyk może w przyszłym tygodniu zagrać w meczu sparingowym i wówczas będziemy mądrzejsi. Rehabilitacja przebiegała dobrze. Wszedł już w trening indywidualny. Trenuje z piłką, chociaż jeszcze nie z zespołem. Może robić już coraz więcej. Zobaczymy jak wypadnie w meczu kontrolnym Młodej Ekstraklasy. Costa ten tydzień musi poświęcić na indywidualne zajęcia, dopiero od przyszłego tygodnia będzie mógł wejść w trening z zespołem. Musi jednak solidne przepracować tydzień.

Komentarze (0)