W miniony wtorek wściekli z powodu siódmej z rzędu porażki drużyny kibice z Larisy otoczyli autobus wiozący piłkarzy po meczu z Atromitosem Ateny do stołecznego hotelu. Zawodnicy dopiero po kilku godzinach koczowania w pojeździe i wysłuchania potężnej porcji bluzgów mogli udać się do hotelu.
Po tym wydarzeniu z funkcji szkoleniowca zrezygnował Norweg Jonr Andersen, a fanatycy Larisy zrzeszeni w grupie Monsters wydali oświadczenie, w których poinformowali o przedsięwzięciu wyrazistych kroków w stosunku do osób zarządzających klubem oraz, że wtorkowe wydarzenia były jedynie początkiem. Dali również do zrozumienia, że nie wyobrażają sobie, by w dalszym ciągu było tak, że drużyna przegrywa mecz jeszcze przed jego rozpoczęciem i nie będą tolerować turystów w szatni.
W nocy ze środy na czwartek dwóch zawodników Larisy przekonało się, że "Monsters" nie żartują i mają do czynienia z prawdziwym terrorem. W czwartek rano Jan Blazek i Romeu pod domami znaleźli doszczętnie zniszczone swoje samochody.