Rozchwytywany reprezentant Polski

W minionym sezonie Tomasz Lisowski był czołową postacią łódzkiego Widzewa. Po tym, jak klub spadł do drugiej ligi, zawodnik nie może narzekać na brak zainteresowania ze strony innych drużyn. Mógł wyjechać za granicę, ale nie chciał. Teraz przebiera w propozycjach z innych polskich zespołów

- Na razie zostaję w Widzewie. Ale jeśli pojawi się jakaś oferta z pierwszej ligi, to niewykluczone, że z niej skorzystam. Klub mnie łatwo nie sprzeda, więc w grę wchodziłoby raczej wypożyczenie - mówi w rozmowie z serwisem SportoweFakty.pl, ale jednocześnie zaznacza, że nie będzie szukał nowego pracodawcy na siłę. - Jak coś się trafi, to dobrze. Jeśli nie, trudno - dodaje.

Do niedawna zawodnikiem interesowały się Cracovia i Zagłębie Lubin. Temat przeprowadzki do tych pierwszych upadł wraz ze sprowadzeniem Marka Wasiluka (Jagiellonia Białystok). - Z kolei Zagłębie na dzień dzisiejszy chyba jest w drugiej lidze, choć nie jestem tego pewien. Ale jeśli tak by miało być, to po co mam odchodzić? W Widzewie też jest druga liga - analizuje trzykrotny reprezentant Polski.

Kto zatem zamierza teraz sprowadzić Lisowskiego? - Nie chciałbym o tym mówić, żeby nie wykrakać - przyznaje. Ale jak dowiedział się serwis SportoweFakty.pl, zawodnikiem poważnie interesują się dwaj beniaminkowie ekstraklasy - Śląsk Wrocław i Lechia Gdańsk. Piłkarz znajdował się także na liście życzeń Arki Gdynia, ale na ten transfer nie ma zbytnich szans. Powód? Ten sam, co w przypadku Zagłębia. - Nie ukrywam, że bardzo zależy mi na tym, aby grać w ekstraklasie - dodaje "Lisek".

Co ciekawe, piłkarz Widzewa mógł opuścić Polskę, bo interesowało się nim kilka klubów, ale temat szybko upadł. - Wolę zostać w kraju i najpierw wyrobić sobie nazwisko na rodzimym podwórku. Może potem pomyślę o wyjeździe zagranicę - twierdzi. Z naszych informacji wynika, że lewy obrońca miał propozycje z Holandii, Niemiec i Austrii.

Źródło artykułu: