Nie ma trenera, nie ma zawodników, nie ma perspektyw

 / Znicz
/ Znicz

Łomżanie na zakończenie drugoligowego sezonu zajęli siedemnaste, przedostatnie miejsce. W klubie liczyli, że jeśli dojdzie do fuzji Groclinu Grodzisk Wielkopolski ze Śląskiem Wrocław to drużyna zdoła się utrzymać przy zielonym stoliku. Okazało się, że nie ma na to jednak najmniejszych szans, ponieważ głośno zapowiadana fuzja ostatecznie nie doszła do skutku.

W tym artykule dowiesz się o:

Kiedy spadek stał się faktem z ŁKS zaczęli odchodzić kolejni zawodnicy - czytamy w Gazecie Wyborczej. - Będziemy budować nowy zespół z młodych zawodników - deklaruje Leszek Gołaszewski, prezes klubu.

Już wcześniej kontrakty rozwiązano lub nie przedłużono z kilkunastoma zawodnikami: Sebastianem Kęską, Nerijusem Šulcasem, Krzysztofem Janickim, Piotrem Ogrodowiczem, Danielem Gołębiewskim, Dominikiem Szachnowiczem, Adrianem Citką, Tomaszem Bzdęgą i Georgim Biżewem. Ostatnio natomiast postanowiono rozwiązać umowy z Arturem Łazarem i Pavlem Pronajem.

- Tym samym w kadrze mamy obecnie chyba dziesięciu piłkarzy - mówi Gazecie Wyborczej Leszek Gołaszewski. - Dojdą jeszcze do nas Łukasz Adamski oraz Tomasz Łuba, którzy byli wypożyczeni do Wisły Płock. Skład będziemy uzupełniać młodymi zawodnikami. Myślę, że 23 czerwca, kiedy ma się odbyć pierwszy trening, będą już w klubie nowi piłkarze.

Z klubem pożegnał się już trener Czesław Jakołcewicz, który pozostanie w Łomży uzależniał od końcowego wyniku. Poszukiwanie trenera to nie jedyny problem działaczy z Łomży. Władze ŁKS muszą uporać się jeszcze ze spłatą 600 tysięcy złotych długu. - To przede wszystkim zobowiązania w stosunku do urzędu skarbowego i ZUS - tłumaczy prezes Gołaszewski. - Na pewno niełatwo spłacić takie zadłużenie. Nie damy rady zrobić tego w miesiąc czy dwa, ale mam nadzieję, że w końcu sobie poradzimy. Tym bardziej że głównym sponsorem klubu pozostaje Browar Łomża, a przecież wydatki w nowej II lidze będą mniejsze.

Komentarze (0)