Mladen Kašćelan: Jagiellonia nie jest zespołem anonimowym

Piłkarze Jagiellonii przywieźli z Chorzowa punkt, który z przebiegu gry nie jest dla nich złym wynikiem, jednak pewien niedosyt po meczu na twarzach żółto-czerwonych można było dostrzec. Kolejne dobre spotkanie w Jadze rozegrał Czarnogórzec Mladen Kašćelan.

Po pierwszej niezbyt obfitującej w okazje bramkowe połowie, gra w drugich 45. minutach mogła się podobać zgromadzonej przy Cichej publiczności. - W drugiej połowie uporządkowaliśmy środek pola i wyglądało to zdecydowanie lepiej. Dłużej utrzymywaliśmy się przy piłce, a z tego wynikały okazje, które stworzyliśmy. Niestety, bramki nie zdobyliśmy, ale mieliśmy też w samej końcówce szczęście, bo mogliśmy stracić gola po stałym fragmencie gry. Taka jest jednak piłka - mówił Kašćelan, który z remisu się nie cieszył.

- Mamy punkt, z którego osobiście nie jestem zadowolony, bo zawsze chcę wygrywać. Mieliśmy takie okazje, że trudno się cieszyć z tej skromnej zdobyczy - dodał Czarnogórzec, który dopiero w końcówce rundy wywalczył sobie miejsce w środku pomocy zespołu lidera rozgrywek i był to dla niego ostatni mecz w tym roku.

- Rzeczywiście, miejsce na swojej nominalnej pozycji wywalczyłem dopiero w końcówce rundy, ale w następnym meczu nie zagram, bo dostałem czwartą żółtą kartkę - żałował zawodnik. - Jesteśmy jednak na tyle dobrym zespołem, w którym jeden zawodnik może zastąpić drugiego i myślę, że nie będzie widać mojej nieobecności w meczu ze Śląskiem.

Ostatnio w prasie pojawiły się informacje, jakoby Kašćelan polecił do gry w Jagiellonii swojego kolegę z reprezentacji Luke Pejovicia, broniącego obecnie barw Mogrenu Budva. - Jest to mój bardzo dobry kolega i dużo wie już o Jagiellonii. Jest to naprawdę dobry zawodnik, którego atutem jest doskonale ułożona lewa noga. Na pewno byłby wzmocnieniem dla naszej drużyny. Nic więcej nie mogę powiedzieć - stwierdził tajemniczo Kašćelan, po czym dodał: - Jagiellonia nie jest już zespołem anonimowym. Menedżerowie wiedzą doskonale, co to za zespół, bo jesteśmy liderem ligi polskiej od 5. kolejki. Więc nie jest to przypadek - zakończył reprezentant Czarnogóry.

Źródło artykułu: