Milan tego lata sięgnął głęboko do sakiewki. Mediolańczycy pozyskali przede wszystkim Zlatana Ibrahimovicia i Robinho. Zatrudnienie tych zawodników doprowadziło do tego, że Rossoneri są tym zespołem Serie A, który na pensje piłkarzy wydaje najwięcej, bagatela 130 mln euro. To ponad 15 razy więcej niż Cesena. Biało-czarni kolejny raz w tym sezonie udowodnili jednak, że to nie pieniądze grają na boisku.
W 1. kolejce Cesena bezbramkowo zremisowała z Romą na gorącym stadionie Olimpico. Już tamten wynik uznano za sporą niespodziankę. Teraz mówi się o sensacji. Wszak Milan jest jednym z faworytów do zdobycia mistrzowskiej korony. - Nikt nie stawiał na nasze zwycięstwo, ale my na boisku odpowiedzieliśmy na głosy tych, którzy skazywali nas na porażkę. Ten sukces nie był do przewidzenia, ale dzięki odpowiedniemu nastawieniu i ambicji udało się nam coś z pozoru niemożliwego - cieszył się po meczu szkoleniowiec beniaminka, Massimo Ficcadenti.
Zwycięstwo nad takim rywalem buduje, ale Cesena nie popada w hurraoptymizm. - Zasłużenie pokonaliśmy tak mocnego rywala, ale wcale nie myślimy, że od teraz będzie dużo łatwiej - zapewnił szkoleniowiec.
Za tydzień, w meczu 3. kolejki, Cesena podejmie US Lecce.