Samochody w ogniu po zamieszkach w proteście przeciw włoskiej karcie kibica

Podczas gdy trzej ministrowie rządu Włoch rozmawiali pod Bergamo o bezpieczeństwie na stadionach, grupa 500 chuliganów zamaskowanych szalikami Atalanty protestowała przeciw wprowadzeniu obowiązku kart kibica w lidze piłkarskiej.

Według szacunków nawet trzy tysiące ludzi na ulicy (w tym dzieci i staruszkowie), płonące samochody, ranni policjanci, a do aresztu trafiło... pięciu manifestantów. Wszystko w czasie późnowieczornego spotkania w Alzano Lombardo, gdzie obradowali ministrowie Roberto Maroni, Roberto Calderoli i Giulio Tremonti. Maroni, szef resortu spraw wewnętrznych, od miesięcy jest wielkim obrońcą systemu kart kibica, co nie jedna mu fanów.

Minister Calderoli dolał oliwy do ognia: - Jestem pasjonatem ultrasów, ale nie możemy akceptować tego, że wizerunek Atalanty jest psuty przez imbecylów. Tak nie zachowują się kibice, ale alkoholicy, których matka biła od małego. Według "La Gazzetta dello Sport" grupa 70 chuliganów ominęła barykady przed budynkiem, w którym odbywało się spotkanie i zaatakowała od innej strony, ciskając w policjantów butelkami, racami oraz popularnymi w Italii "papierowymi" bombami (petardy owinięte w papier). Maroni: - Próbuję zrozumieć ich racje, ale szczerze nie rozumiem.

Komentarze (0)