Krakowianie przed spotkaniem z Kolejorzem byli optymistami, bo choć zajmowali ostatnie miejsce w tabeli, to ich gra, szczególnie w meczu z Legią Warszawa, napawała optymizmem. - Przed spotkaniem z Lechem byłem optymistą, bo na meczu z Legią wszyscy czuliśmy się dobrze. Graliśmy tam dobrą piłkę i to nie było przypadkiem, a przegraliśmy pechowo. Na Lecha wyszliśmy bojaźliwi i graliśmy w zbyt dużych odległościach od siebie - opowiada Bartosz Ślusarski.
Do przerwy nic nie zwiastowało klęski. Trener Rafał Ulatowski postawił na ofensywę, co zemściło się na Cracovii. - Trener w szatni mówił, że zagramy ofensywnie i postawimy wszystko na jedną kartę. Lech nas skarcił i pokazał, że jest klasowym zespołem i ma lepszych zawodników - dodaje były napastnik Kolejorza. - Ciężko cokolwiek powiedzieć po takim meczu, bo dostaliśmy od Lecha srogie lanie. Do przerwy jeszcze wynik jakoś wyglądał. Po przerwie chcieliśmy strzelić bramkę wyrównującą, ale nie stwarzaliśmy sobie w ogóle okazji. Lech grał z polotem i miał dużo sytuacji, z czego spory procent wykorzystał. Był zdecydowanie lepszy i z przebudzeniem trafił akurat na nas.
Nic więc dziwnego, że po meczu podopieczni Ulatowskiego byli w fatalnych nastrojach. - W szatni była cisza, nikt się nie odzywał. Ciężko po takim meczu komentować cokolwiek na gorąco. Gdy przegrywa się 0:5, to błędy są wszędzie. Jeżeli jeden ma pretensje do drugiego, to proponuję obejrzeć mecz na płycie i daję głowę, że swoje błędy też znajdzie. Nie ma co się kłócić i stwarzać dodatkowych problemów. Była to dla nas duża lekcja i trzeba z niej wyciągnąć wnioski - twierdzi Ślusarski.
Cracovia zajmuje w tabeli ostatnie miejsce z zerowym dorobkiem punktowym i aż dziesięcioma straconymi bramkami. Czy krakowianie nie obawiają się, ze wkrótce w drużynie może dojść do nerwowych ruchów? - W ogóle o tym nie myślę. Skupiam się na zdobywaniu punktów, a po trzech meczach nie mamy żadnego. Pesymiści wkalkulowali porażki z Legią i Lechem, ale liczyli na zwycięstwo ze Śląskiem. Najwyższy czas zacząć zdobywać punkty, bo tak dalej być nie może - zakończył Bartosz Ślusarski. Przed Pasami mecz wyjazdowy z Arką Gdynia.