Echa meczu Stal - Start: Dobra praca sędziego

Nie takiej inauguracji na własnym stadionie spodziewali się kibice Stali Stalowa Wola. Zielono-czarni przegrali ze Startem Otwock, a jedynego gola zdobył były piłkarz Stalówki, Igor Migalewski.

Dobra decyzja sędziego przy rzutach karnych

W spotkaniu Stali ze Startem kibice oglądali aż dwa rzuty karne, po jednym dla każdej z ekip. Trenerzy na konferencji prasowej nie chcieli specjalnie mówić o słuszności tych jedenastek, ale sędziego pochwalił z kolei bramkarz ekipy z Otwocka Dawid Bułka. - Wydaje mi się, że karny dla Stali był słuszny. Moim zdaniem niepotrzebnie mój kolega z drużyny zrobił wślizg. Zawodnik Stalówki wykorzystał to i była jedenastka. Jeśli chodzi o kolejny rzut karny to z mojej perspektywy wydaje mi się, że także się należał. Zawodnik gospodarzy pociągał za koszulkę mojego kolegę. Sędzia już wcześniej mógł podyktować jedenastkę dla nas. W tej sytuacji się zdecydował a wcześniej nie. Oba karne było moim zdaniem słuszne - stwierdził były zawodnik Wisły Kraków.

Stalówka zawaliła początek

Zielono-czarni mogą mówić o sporym pechu. Gdyby w 7. minucie Jaromir Wieprzęć wykorzystał rzut karny, to być może Stal odniosłaby zwycięstwo. Podobnego zdania jest bramkarz Startu. - Jak się nie wykorzystuje takich sytuacji, to można mieć pretensje tylko do siebie. Na początku mecz dla Stali ułożył się idealnie. Mieli rzut karny i gdyby go wykorzystali, to my musielibyśmy się odkryć i ciężko by nam się walczyło chociażby o remis. Nam się jednak udało przed przerwą strzelić gola i dowieźliśmy prowadzenie do końcowego gwizdka sędziego - dodał Bułka.

Ruch Wysokie Mazowieckie szczególne dla Adamusa

W najbliższą niedzielę zielono-czarni grać będą z Ruchem Wysokie Mazowieckie. W tym zespole jakiś czas temu pracował obecny szkoleniowiec Stalówki Sławomir Adamus. Dla niego ten pojedynek nie będzie miał szczególnego charakteru. - To normalny mecz, nic szczególnego. To jest normalne w naszym fachu, że raz pracuje się tu, raz tam. Najważniejsza jest dla mnie drużyna, aby zmotywować ją jak najlepiej i przygotować do kolejnego spotkania. Nie możemy się załamywać. Chłopcy w szatni mieli pospuszczane głowy, ale w sumie im się nie dziwię. Nie brakowało im serca czy ambicji. Były niestety błędy rutyniarzy, jak Marka Kusiaka przy rzucie karnym. Mamy trochę problemów, ale musimy sobie z tym jakoś poradzić - stwierdził opiekun spadkowicza z pierwszej ligi.

Komentarze (0)