Drużyna Kamerunu rozpoczęła zajęcia od zebrania się na środku boiska, gdzie zawodnicy wzajemnie się mobilizowali i motywowali. Po chwili ciszy i powagi przyszedł jednak czas na tańce, śpiewy rodzimych pieśni. Kameruńczycy przećwiczyli także stałe fragmenty gry. Na koniec piłkarze bawili się piłką z młodzieżowymi zespołami drużyn z regionu. Dziennikarze zgromadzeni na trybunie byli zdziwieni, mile zaskoczeni podejściem Kameruńczyków do tego ostatniego treningu.
Trener Franciszek Smuda pytany na przedmeczowej konferencji o to, czy Polacy także podejdą na luzie do ostatnich zajęć powiedział: - My nie umiemy tak tańczyć, jak Kameruńczycy. Można powiedzieć, że oni są urodzeni by tańczyć, śpiewać. Po chwili "Franz" dodał: - Trzeba otwarcie przyznać, że Kamerun jest lepszym zespołem i może sobie pozwolić na takie podejście do treningu.
Reprezentacja Polski zaczęła ostatnie zajęcia na stadionie im. Floriana Krygiera od rozruchu i ćwiczeń z piłką. Następnie Franciszek Smuda podzielił zawodników na dwie części i grali oni w przysłowiowego "dziada". Później piłkarze wysłuchali uwag trenera, który, by lepiej wytłumaczyć swoim kadrowiczom różne zagrania sam pokazywał, jak mają się poruszać. Ostatnim elementem treningu była wewnętrzna gierka, która rozegrana została bez udziału dziennikarzy.
Warto dodać, iż na porannym treningu Polacy, ku zaskoczeniu wszystkich ćwiczyli stałe fragmenty gry. Jak dotąd Franciszek Smuda skupiał się na taktyce, a na pozostałe elementy brakowało czasu. - Jeżeli drużyna funkcjonuje dobrze taktycznie, to można ćwiczyć stałe fragmenty gry. Widzę już dużą poprawę w grze tego zespołu, dlatego zdecydowałem się na przećwiczenie rzutów wolnych i rożnych. W książkach wyraźnie jest napisane, iż najpierw trzeba trenować nad taktyką, a później szlifować poszczególne elementy - tłumaczył dziennikarzom trener reprezentacji Polski.