O wielkich powrotach do ekstraklasy można mówić już od jakiegoś czasu. Niedawno głośno było o Tomaszu Frankowskim czy Arkadiuszu Onyszce. Obaj mogą zaliczyć od udanych swoją decyzję o ponownej grze w polskiej ekstraklasie. Są jednak i tacy, którzy po zagranicznej przygodzie wrócili do kraju, aby się odbudować. Tutaj można wspomnieć chociażby o Andrzeju Niedzielanie czy Radosławie Matusiaku. Są też i tacy, którzy za granicą prezentowali się dobrze, ale w Polsce już tak różowo nie było. Takim przykładem może być np. Marcin Mięciel. Ciekawe, jak będą wyglądały boiskowe popisy nowych gwiazd polskiej ligi.
Zaczęło się od Radomskiego
Niewiele po zakończeniu minionego sezonu kraj obiegła wiadomość o transferze Arkadiusza Radomskiego do Cracovii. Radomski podpisał dwuletnia umowę z klubem, a dyrektor Cracovii Tomasz Rząsa stwierdził, że to może być bardzo dobry początek transferów. Czyżby przypuszczał, że naszą ligę ogarnie szał transferowy?
Hit gonił hit
Najpierw na powrót do krakowskiej Wisły zdecydował się Maciej Żurawski. - Jest mi niezmiernie miło. Zatoczyłem koło, bo wracam do klubu, z którym święciłem największe sukcesy. Bardzo się cieszę, że będę mógł wspomóc kolegów w nowym sezonie. Mam nadzieję, że będę mógł dać bodziec do odnoszenia sukcesów - mówił Żurawski w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl. Były gracz Celtiku Glasgow podpisał roczny kontrakt z opcją przedłużenia o kolejne lata.
Nie minęła chwila, a z Lechem Poznań związał się Artur Wichniarek. Były napastnik Herthy Berlin podpisał z Kolejorzem roczny kontrakt. - Propozycja Lecha pod względem sportowym była nie do odrzucenia. Jedynym problemem był fakt, że moja żona i dwie córki zostają w Berlinie, dlatego chciałem mieć dwa-trzy dni na podjęcie decyzji - mówił Wichniarek tuż po parafowaniu umowy. Nowy napastnik Kolejorza miał być wybawieniem z opresji po stracie Roberta Lewandowskiego. Czy był? Niech każdy sobie odpowie po występach Lecha w Lidze Mistrzów.
Grzelak, Żewłakow, Kaźmierczak. Czego chcieć więcej?
Po początkowym boomie wszystko nieco się uspokoiło. Co prawda do ligi trafiali zagraniczni piłkarze, którzy mogą stanowić o sile naszych zespołów, ale w kuluarach mówiło się, że będą kolejne powroty. Stało się, to co zapowiadano. Marcin Żewłakow po tym jak nie został piłkarzem Polonii Warszawa, trafił do PGE GKS Bełchatów. Zagra tam na pewno rok, a potem się okaże. Wcześniej jednak do Widzewa trafił Rafał Grzelak, któremu nie wiodło się ostatnio w Bukareszcie. 28-letni pomocnik został wypożyczony na rok, ale Widzew ma prawo pierwokupu. Kilka dni temu do naszej ligi dołączył kolejny reprezentacyjny zawodnik - Przemysław Kaźmierczak. Były piłkarz FC Porto związał się ze Śląskiem Wrocław dwuletnią umową. Niewątpliwie we Wrocławiu wiele sobie obiecują po tym transferze. - Przemek to wzmocnienie pomocy. Myślę, że konstruowanie akcji przez Śląsk będzie wyglądało zupełnie inaczej, niż miało to miejsce w poprzednich rozgrywkach - powiedział Piotr Waśniewski, prezes klubu. - Bardzo się z tego powodu cieszę. Jest on istotnym elementem w nowej koncepcji gry, która jest przygotowywana - dodał z kolei dyrektor sportowy Krzysztof Paluszek.
Smolarek jednak zagra w Polsce
Tutaj nie możemy mówić o powrocie do ekstraklasy. Ebi nigdy w niej nie grał, ale w końcu nadeszła na to pora. Na początku lipca wydawało się, że Smolarek porozumie się z Lechem Poznań i tam będzie występował w nowych rozgrywkach. Na przeszkodzie stanęły jednak kwestie finansowe. Okazało się jednak, że reprezentantem Polski interesuje się Polonia Warszawa. Właściciel ekipy ze stolicy Józef Wojciechowski od dawna marzy o mistrzostwie i Smolarek bardzo mu pasował. Stwierdził on także, że o tym graczu marzył od dawna. Dla samego piłkarza powrót nie jest niczym złym. - Polska piłka idzie do góry, a w ekstraklasie jest dużo dobrych zawodników - stwierdził nowy nabytek Czarnych Koszul.