Nominalny gospodarz uległ Resovii - relacja z meczu Motor Lublin - Resovia Rzeszów

Mimo że spotkanie pomiędzy Resovią a Motorem Lublin zostało rozegrane w Rzeszowie to formalnym jego gospodarzem byli lublinianie. Faworytem pojedynku była Resovia i ona też odniosła zasłużone zwycięstwo. Gole dla klubu z Rzeszowa zdobyli Marcin Pontus i Kamil Walaszczyk.

W tym artykule dowiesz się o:

Pierwotnie spotkanie pomiędzy Resovią a Motorem miało odbyć się w Lublinie, ale w porozumieniu z działaczami lubelskiego klubu odbędzie się ono w Rzeszowie przy ul. Wyspiańskiego 22. Ustalono także, że mecz rewanżowy w rundzie wiosennej także odbędzie się w Rzeszowie przy ul. Wyspiańskiego 22.

Od pierwszych minut zaatakowali piłkarze Resovii. Już w 3. minucie byli oni bliscy zdobycia gola. Po dośrodkowaniu z lewej strony na krótki słupek zbiegł Pavol Hustava i główkował tuż obok bramki. W kolejnych minutach rzeszowianie także atakowali, a zawodnicy Motoru mieli problemy z wyprowadzeniem piłki z własnej połowy.

Lublinianie groźną akcję przeprowadzili dopiero w 12. minucie, ale strzał Marcina Popławskiego okazał się niecelny. Parę minut później sporego kalibru błąd popełnił golkiper lublinian, który w niegroźnej sytuacji nie trafił w piłkę. Za futbolówką pobiegł jeden z zawodników Resovii, ale szybszy był obrońca. W kolejnej fazie meczu tempo nie było wysokie, a piłkarze byli bardzo niedokładni. W 28. minucie ładnie tuż zza pola karnego uderzył piłkarz Motoru, Witalii Mielniczuk. Podziałało to jak płachta na byka na zawodników Resovii, którzy rzucili się do ataku. W głównej roli występował Kamil Walaszczyk, ale za każdym razem w jakiś sposób interweniował golkiper Motoru. Gdy wydawało się, że pierwsza połowa zakończy się bezbramkowym remisem, gola zdobył Marcin Pontus, który popisał się celną główką po dośrodkowaniu z prawej strony. - Przy straconym pierwszym golu błąd popełnili nasi obrońcy - komentował po meczu trener Motoru, Bohdan Bławacki.

Druga połowa rozpoczęła się od zdecydowanych ataków gości... czyli zawodników Resovii. Wydawało się, że kolejny gol wisi w powietrzu i tak też się stało. W 52. minucie po świetnej, indywidualnej akcji na listę strzelców wpisał się Walaszczyk. Początkowo, w drugiej odsłonie pojedynku, lublinianie praktycznie nie istnieli, a Resovia mogła zdobyć kolejne gole. Zawodnicy z Lublina przetrwali jednak napór rzeszowian i sami zaatakowali w 59. minucie. Po dośrodkowaniu z prawego skrzydła Popławski zgrał do Krystiana Wójcika. Ten z 12. metrów strzelił prosto w bramkarza. Uderzenie pozostawiło wiele do życzenia... Kolejne minuty to kolejne akcje podopiecznych Mirosława Copijaka - kolejne, które nie zostały wykorzystane.

Do końca meczu wynik nie uległ już zmianie, choć w 79. minucie piłka zatrzepotała w siatce Resovii. Arbiter pojedynku dopatrzył się jednak spalonego i gola lublinianom nie uznał. - W sytuacji, gdy zdobyliśmy bramkę nie było spalonego - stwierdził trener drużyny z Lubelszczyzny. W samej końcówce swoją szansę miał jeszcze Łukasz Dzierżęga, lecz jej nie wykorzystał. Resovia, będąca w sobotę drużyną gości, na własnym boisku pewnie pokonała Motor Lublin. - Nie będę szczegółowo mówił co się podobało, a co nie. Po prostu jest zwycięstwo 2:0, są trzy punkty - podsumował Mirosław Copijak.

Motor Lublin - Resovia Rzeszów 0:2 (0:1)

0:1 - Pontus 42'

0:2 - Walaszczyk 52'

Składy:

Motor Lublin: Dobromilski - Temeriwski, Styżej (46' Krystosiak), Stadnicki (78' Fiedeń), Dykij, Diaczuk-Stawicki, Wójcik (60' Kycko), Mielniczuk, Popławski, Młynarski (65' Droździel), Fundakowski.

Resovia Rzeszów: Pietryka - Podstolak (88' Kościelny), Bogacz, Zitka, Szkolnik, Smolec, Walaszczyk, Nikanowicz, Kantor (90' Kaczor), Pontus (86' Hajduk), Hustava (70' Dzierżęga).

Żółte kartki: Fiedeń (Motor) oraz Kantor, Smolec(Resovia).

Sędzia: Grzegorz Jabłoński (Kraków).

Widzów: 1400.

Komentarze (0)