Piłkarz sezonu: Robert Lewandowski (Lech Poznań). Nie mógł być nikt inny, jak nie Lewandowski. Grał równo przez cały sezon. Strzelił 18 bramek, dołożył kilka asyst i śmiało można rzec, że bez niego Lech nie zdobyłby mistrzostwa. Teraz czas na poważniejsze granie - Bundesliga.
Bramka sezonu: Marko Bajić (Lechia Gdańsk). Rzutem na taśmę wygrał tę klasyfikację zawodnik Lechii. Rzadko się zdarza, żeby taka bramka padła na piłkarskim boisku. Kapitalną przewrotką popisał się Bajić i dlatego zasłużenie wygrał tę klasyfikację.
Rajd sezonu: Ilijan Micanski (KGHM Zagłębie Lubin). To było w meczu z Polonią Warszawa. Bułgar przebiegł z piłką pół boiska, ośmieszając defensywę Czarnych Koszul i pakując futbolówkę do siatki Polonii. Rajd palce lizać!
Parada sezonu: Zbigniew Małkowski (Korona Kielce). Była to interwencja z meczu Wisła Kraków - Korona Kielce 0:1. Piłka po strzale Łobodzińskiego w ostatniej chwili wyłoniła się zza pleców obrońcy Białej Gwiazdy, a Małkowski popisał się nieziemskim refleksem, parując ją na rzut rożny.
Pudło sezonu: Radosław Matusiak (Cracovia). Tu był łatwy wybór. Najpierw "snajper" Cracovii nie wykorzystał rzutu karnego - Wojciech Skaba obronił. Dobitka powinna jednak zakończyć się golem. Matusiak mając przed sobą całą pustą bramkę (Skaba leżał na murawie), dużo czasu i miejsca, strzelił... obok słupka.
Kartkowicz sezonu: Sławomir Peszko (Lech Poznań). 11 żółtych i dwie czerwone kartki dostał w 28. meczach ekstraklasy skrzydłowy Kolejorza. Wynik (nie)godny pozazdroszczenia.
Pechowiec sezonu: Andrzej Niedzielan (Ruch Chorzów). Doznał złamania dwóch kości jarzmowych na obu policzkach. Czy można mieć większego pecha?
Odkrycie sezonu: Artur Sobiech (Ruch Chorzów). Mało osób przed sezonem wiedziało o kimś takim jak Artur Sobiech. Teraz jego imię i nazwisko zna cała piłkarska Polska. Jego talent dostrzegł także Franciszek Smuda, powołując go do reprezentacji Polski.
Brutal sezonu: Thiago Cionek (Jagiellonia Białystok). Zasłynął przede wszystkim z chamskiego uderzenia łokciem Niedzielana. Wcześniej próbował zniszczyć Bartłomieja Grzelaka, ale lista jest zapewne dłuższa…
Wypowiedź sezonu: Marcin Brosz (Odra Wodzisław). "Nadal wierzymy, że się utrzymamy. Nie wiem jak, ale się łudzimy. Może nieprzypadkowo jesteśmy na przedostatnim, a nie na ostatnim miejscu w tabeli? Historia zna różne przypadki." Takie słowa Brosz wypowiedział po ostatniej kolejce, kiedy Odra zajęła przedostatnie, spadkowe (!) miejsce.
Gafa sezonu: Sebastian Przyrowski (Polonia Warszawa). Zapachniało na Konwiktorskiej Boruconiadą. Pamiętacie podanie Piątka do Przyrowskiego na murawie w Warszawie w meczu z Wisłą Kraków?
Kontrowersja sezonu: sędziowie. Może nam się wydaje, ale co sezon to coraz gorzej idzie polskim sędziom. Niektóre decyzje wywołują skrajne emocje. Naprawdę nie wiemy, co się dzieje z polskimi arbitrami - jest tragicznie.
Rozczarowanie sezonu: gra Legii Warszawa. Znów może nam się coś wydawać, lecz Legia niemal przez cały sezon grała bardzo słabo. Fatalna była zwłaszcza końcówka, gdy piłkarzom Wojskowych najzwyczajniej nie chciało się grać w piłkę!
Antybohater sezonu: Mariusz Jop (Wisła Kraków). Jedna sytuacja, ułamek sekundy no i mamy antybohatera sezonu. Jeszcze zależy kogo o zdanie zapytamy, bo kibice Lecha Poznań i Cracovii będą wypowiadać się o nim niezwykle ciepło.
Najbardziej niedoceniany zawodnik sezonu: Marian Kelemen (Śląsk Wrocław). Cichutko (ciii) było o Kelemenie w tej rundzie. Jakby nie patrzeć, to Słowak uratował ekstraklasę dla Śląska. Mnóstwo kapitalnych interwencji, które przełożyły się na jakże ważne punkty.
Stadion sezonu: Wodzisław. Na tym obiekcie grała Odra, ale i Piast Gliwice. Okazał się nieszczęśliwy, ponieważ obie ekipy spadły z ekstraklasy.
Największy postęp sezonu: Ruch Chorzów. Ruch grał miło dla oka. Skuteczna i ofensywna gra Niebieskich mogła się podobać, tym bardziej, że w klubie jest biednie. Brakuje na wypłaty dla zawodników, ale postęp w grze drużyny był widoczny.
Najlepszy transfer sezonu: Siergiej Kriwiec (Lech Poznań). Długo myśleliśmy nad zwycięzcą tej kategorii. Kriwiec nie do końca nas przekonywał. W końcu jednak postanowiliśmy postawić na niego. Pomógł Lechowi odrobić sporą stratę do Wisły Kraków i ten strzał w meczu z Ruchem Chorzów…
Najgorszy transfer sezonu: Dong Fangzhuo (Legia Warszawa). Skoro grał z Waynem Rooneyem i kupował go sam Sir Alex Ferguson, to chyba się nie pomylił. A jednak! W Czerwonych Diabłach i na Łazienkowskiej klną teraz siarczyście w chińskim języku. Dong to niewypał sezonu.
Podanie sezonu: Robert Lewandowski (Lech Poznań). Nie, nie - nie oczekujcie zaraz podania piętą na 40 metrów, które otworzyłoby drogę do bramki strzelcowi. Wybraliśmy asystę Lewandowskiego w meczu z Ruchem Chorzów, kiedy do zagrał do Kriwca, a jego strzał zapewnił Lechowi mistrzostwo.
Najdziwniejsze decyzje sezonu: nominacje sędziów na mecze. Trochę niesmaku one pozostawiły. Przykład : w decydujących spotkaniach Ruchowi Chorzów sędziował arbiter z Warszawy, gdzie przecież Legia rywalizowała z Niebieskimi o trzecie miejsce. Takich sytuacji było więcej i niepotrzebnie wywoływały stawianie różnych pytań, hipotez.
Trener sezonu: Jacek Zieliński (Lech Poznań). Mieliśmy postawić na Waldemara Fornalika z Ruchu Chorzów, jednak wygrał Zieliński. Dlaczego? Otóż od początku sezonu miał pod górkę. Mało kto w niego wierzył i mimo sporej krytyki poradził sobie z presją i sięgnął z Lechem po mistrzostwo.
Sędzia sezonu: Kenji Ogiya. Odważny, skrupulatny i praktycznie bezbłędny sędzia. Arbiter z Japonii pokazał "naszym" jak należy gwizdać.
Finisz sezonu: Śląsk Wrocław. Śląsk całą wiosnę nie potrafił wygrać aż w końcu przełamanie przyszło na najważniejszy moment sezonu. Wygrał dwa ostatnie mecze i zapewnił sobie byt w ekstraklasie.
Przerwana seria sezonu: Jagiellonia Białystok. 33 ligowe mecze bez zwycięstwa na wyjeździe. Jagiellonia przerwała tę niechlubną serię 6 marca tego roku. We Wrocławiu pokonała Śląsk Wrocław.
Moment sezonu: 29. kolejka. To było około godziny 20:51 11 maja. Wisła straciła bramkę w meczu z Cracovią, a Lech strzelił gola Ruchowi. Obie bramki zaważyły o mistrzostwie dla Kolejorza.
Wyczyn sezonu: Ryszard Wieczorek. Najpierw Wieczorek prowadził Odrę, a później Piast. Oba kluby spadły i spory udział miał w tym właśnie Wieczorek.
Plecy sezonu: Mariusz Muszalik (Piast Gliwice). Gdyby pomocnik Piasta leżał na murawie i nie wstawał, to strzał Wilczka trafiłby do siatki Cracovii i prawdopodobnie gliwiczanie utrzymaliby się w ekstraklasie.