Elana bez pieniędzy, kibiców i stadionu?

Toruński klub piłkarski kona na oczach kibiców i władz miasta. Gdyby tego było mało, to kolejną śrubę do trumny przykręciła policja, która chce ostatecznego zamknięcia stadionu Elany.

Piłkarze Elany od kilku tygodni ponownie nie dostają uczciwie zarobionych pieniędzy. Jeszcze przed środowym meczem z Czarnymi Żagań usłyszeli od prezesa klubu, że wypłat na razie nie będzie. - Ten pojedynek przegraliśmy jeszcze we wtorek, po deklaracji prezesa Wojciechowskiego. Zawodnicy dowiedzieli się, że nie otrzymają pensji. W tej sytuacji moje działania mobilizacyjne okazały się daremne. Rozumiem jednak postawę swoich podopiecznych - mówił na konferencji prasowej trener Dariusz Durda.

Według ostatnich informacji zadłużenie toruńskiego klubu sięga 1,3 miliona złotych. Na dodatek kilka tygodni temu PZPN nieoficjalnie zawiesił licencję na grę zespołowi w II lidze. Gdyby kłopotów było mało, to miejscowa policja wystąpiła z wnioskiem o zamknięcie stadionu dla publiczności. To efekt zamieszek, do jakich doszło podczas ostatniego meczu z Bałtykiem.

Czy jednak magistrat dokręci ostatnią śrubę do trumny z napisem ''toruńska piłka''? - Nie zauważyłem żadnych uchybień, które zagrażałyby życiu lub zdrowiu kibiców, zawodników, sędziów. Poza tym chciałbym podkreślić, że wydając zgodę na odbywanie meczów piłkarskich Elany na tym obiekcie, mieliśmy pozytywną opinię policji. Jeżeli policja uważa, że podczas meczu z Bałtykiem ktoś zawinił, na przykład organizatorzy, to może skierować do sądu wniosek o ukaranie go, ale nie żądać od razu zakazu imprez masowych - powiedział na łamach Nowości Marek Fischer z Wydziału Spraw Administracyjnych.

Komentarze (0)