W związku z tym większość drużyn w ciągu dwóch tygodni od końca żałoby rozegra po 4 spotkania. Dla piłkarzy występujących w nadwiślańskiej ekstraklasie to całkowita nowość. Kasperczak przekonuje jednak, że jego zawodnikom dziesięciodniowa przerwa nie zaszkodziła, a on sam cieszy się, że w tym czasie mógł popracować dłużej z zespołem: - Ocenę i analizę tego, dla kogo było to korzystne zrobimy po tych wszystkich meczach. Taka sytuacja jednak wynikła i trzeba się dostosować. Odkąd zostałem trenerem Wisły, nie miałem tak wiele czasu, żeby przygotować zespół pod względem technicznym, taktycznym i fizycznym.
Kasperczak przejął stery Białej Gwiazdy po Macieju Skorży 15 marca i "na dzień dobry" w ciągu 10 dni musiał poprowadzić zespół w 4 meczach, z czego w aż 3 przeciwnikiem Wisły była Lechia Gdańsk. - Te wiosenne rozgrywki są zwariowane. Są robione w szybkim tempie, w skróconym czasie - dzieli się spostrzeżeniem opiekun Wisły i dodaje: - W ogóle polska liga jest zwariowana - gramy 8 miesięcy na rok. To jest specyficzne i czasem się zastanawiamy, i żyjemy nadzieją, że te mecze będą lepiej rozłożone w kalendarzu. Przypomnę, że my gramy też dwie kolejki wiosenne jeszcze jesienią, więc wiosną gramy jeszcze mniej. Kiedyś poruszyliśmy tą kwestię na radzie trenerów, ale nie zostało to dokończone. Zastanawiano się także nad systemem wiosna-jesień, ale nie przyjęliśmy i chyba nie przyjmiemy już tej koncepcji.
Trudno nie przyznać racji Kasperczakowi. Zimowa przerwa między rundami jest najdłuższą w Europie. W tym sezonie ligowcy czekali na wznowienie rozgrywek aż 75 dni. Według byłego selekcjonera między innymi reprezentacji Tunezji, rozwój infrastruktury sportowej może wpłynąć na korzystniejszy terminarz: - Myślę jednak, że w przyszłości mając lepszą infrastrukturę będzie się dało grać inaczej. Przy lepszych stadionach rozgrywki będą mogły się odbywać - jak np. w Niemczech - już w styczniu, co będzie dobre i dla piłkarzy, i dla kibiców.