Do Lubina zawitali byli piłkarze Zagłębia Łukasz Mierzejewski oraz Michał Goliński. Wrócił również Orest Lenczyk, który w poprzednim sezonie pomógł Miedziowym w awansie do ekstraklasy. W Zagłębiu nastąpiły dwie zmiany. Do bramki wrócił Bojan Isailović, a w obronie Sergio Reinę zastąpił Szymon Kapias. - O tym, że zagram dowiedziałem się dzisiaj na odprawie przedmeczowej - przyznał były zawodnik GKS-u Katowice. Czy to były dobre ruchy miał się przekonać sam Franciszek Smuda, który zasiadł na trybunach.
Od początku inicjatywę przejęli gospodarze. W siódmej minucie po składnej kontrze bramkę mógł strzelić Mouhamadou Traore. Otrzymał dośrodkowanie z lewej strony od Martinsa Ekwueme. Uderzenie Senegalczyka z trzech metrów odbiło się od Łukasza Merdy, a następnie od Traore.
To było pierwsze ostrzeżenie dla Pasów. Po chwili chytrze z rzutu wolnego strzelił Mateusz Bartczak. Futbolówka zmierzała pod poprzeczkę, ale znalazła się tam także rękawica Merdy, która wybiła ją na rzut rożny.
Kolejne minuty nie były już tak ciekawe. Pod obiema bramkami nie działo się zbyt wiele, ale sporo pracy mieli masażyści Cracovii. Najpierw w starciu z Łukaszem Hanzelem urazu nogi doznał Goliński, a pod koniec pierwszej połowy z rozbitą głową z boiska zszedł Piotr Polczak. Obrońca Pasów prosto ze stadionu odjechał do szpitala. - Ma założone pięć szwów - oznajmił Orest Lenczyk.
W pierwszej połowie goście nie oddali żadnego celnego strzału. Zagłębie i owszem, ale nie były na tyle groźne, żeby zaskoczyły golkipera Pasów. Początek drugiej części był niemrawy. Żadna ze stron nie potrafiła sobie stworzyć okazji do zdobycia bramki. Przeważali gospodarze, jednak ich akcje kończyły się przed polem karnym.
Dopiero 18 minut przed końcem meczu pierwszy celny strzał oddali goście. W doskonałej sytuacji znalazł się Radosław Matusiak. Mając przed sobą tylko Isailovicia trafił wprost w niego. Po chwili Bartosz Ślusarski po dośrodkowaniu z rzutu rożnego strzelił obok bramki Miedziowych. - Taka jest piłka, że jeden celny strzał mógł rozstrzygnąć losy meczu - przyznał Kapias.
W końcówce lepiej grała Cracovia, ale piłkę meczową miał Ilijan Micanski. Po jego strzale głową Merda sparował futbolówkę nad poprzeczkę. Sędzia Robert Małek niedługo potem gwizdnął po raz ostatni.
W Lubinie kibice goli nie zobaczyli. Mało też było efektowej gry. Obie drużyny stworzyły sobie tak naprawdę po jednej klarownej sytuacji. Cracovia przerwała serię trzech porażek z rzędu, a Zagłębie zrobiło kolejny krok w kierunku utrzymania się w lidze.
Trenerzy narzekali na stan murawy. - Jestem zdziwiony, że boisko kilka miesięcy temu było wspaniałe, a teraz jest inne. Nie wiem kto do tego doprowadził - powiedział Orest Lenczyk. Marek Bajor dodał: - Boisko było trudne do ataku pozycyjnego.
KGHM Zagłębie Lubin - Cracovia Kraków 0:0
Składy:
KGHM Zagłębie Lubin: Isailović - Grzegorz Bartczak, Kapias, Stasiak, Costa - Mateusz Bartczak, Ekwueme, Hanzel - Micanski, Kędziora, Traore (82' Plizga).
Cracovia Kraków: Merda - Mierzejewski, Polczak (40' Tupalski), Wasiluk, Sasin - Sacha, Szeliga, Goliński (29' Suvorov), Moskała - Matusiak, Ślusarski.
Żółte kartki: Kędziora (Zagłębie) oraz Polczak, Tupalski, Mierzejewski (Cracovia).
Sędzia: Robert Małek (Zabrze).
Widzów: 7653.
Ocena meczu: 2,0. Kopanina - tak w skrócie można określić mecz na Dialog Arena. Tylko po jednej klarownej sytuacji stworzyły obie drużyny. Grze przeszkadzała również murawa, która była w złym stanie.